- Było dużo nerwów, bo nie wiedzieliśmy, czy uda nam się przylecieć do Polski. Tym bardziej to zwycięstwo lepiej smakuje. Łatwiej było tutaj wygrać niż wydostać się z Ekwadoru - powiedział Richard Carapaz po piątkowym finiszu w Bielsku-Białej.
W Polsce w ostatnich dniach bite są rekordy w liczbie dziennych zakażeń koronawirusem. Sytuacja nie jest łatwa również w Ekwadorze, gdzie tylko ostatniej doby potwierdzono 1671 nowych przypadków COVID-19. Carapaz zdołał jednak przylecieć do Europy i w 77. Tour de Pologne zamierza powalczyć o końcowe zwycięstwo.
Udowodnił to w piątek w Bielsku-Białej, gdy wystrzelił z peletonu jak z rakiety i nie dał szans rywalom. Wygrał trzeci etap wyścigu i został liderem klasyfikacji generalnej, o 4 sekundy wyprzedzając drugiego w zestawieniu Włocha Diego Ulissiego.
- Jechałem w tym wyścigu dwa lata temu i wiedziałem jaka jest końcówka w Bielsku-Białej i jak ciężko jest tutaj wygrać. Zaczęliśmy ten dzień jako drużyna spokojnie, by zachować siły na końcówkę i spróbować powalczyć o zwycięstwo - wyjaśnił Carapaz.
- Ważne jest dla naszej drużyny, że mamy koszulkę lidera. To daje nam przewagę przed sobotnim etapem. Jako zespół jesteśmy przygotowani do kontrolowania wyścigu - dodał, dając tym samym do zrozumienia, że nie zamierza oddawać już koszulki lidera.
W sobotę zostanie rozegrany królewski etap 77. Tour de Pologne. Kolarze będą ścigać się wokół Bukowiny Tatrzańskiej.
Szymon Łożyński, korespondencja z Bielska-Białej
Czytaj także:
Sędzia, w którego uderzył Jakobsen: Ogromny huk i... nie pamiętam
Lekarz: Jeśli Fabio Jakobsen przeżył taki wypadek, to wróci do sportu!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: płynęła ze... szklanką na głowie. Nieprawdopodobny wyczyn Katie Ledecky!