Na 50 kilometrów przed metą sobotniego etapu wokół Bukowiny Tatrzańskiej Remco Evenepoel zdecydował się na samotny atak. Jego tempa nie był w stanie utrzymać nikt. Nad grupą pościgową wypracował sobie około minutę przewagi i spokojnie utrzymał ją do finiszowej kreski.
Na ostatnich metrach 20-letni Belg wiedział już, że w sobotę nikt nie odbierze mu zwycięstwa. Wcześniej od swojej drużyny otrzymał numer 75, z którym w środę na 1. etapie wyścigu ścigał się Fabio Jakobsen. Holender walczył w Katowicach o etapowe zwycięstwo z Dylanem Groenewegenem. Został jednak sfaulowany przez rodaka i z całym impetem uderzył w barierki przy asfalcie. Lekarze walczyli o jego życie i tą batalię wygrali.
W piątek Jakobsen został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Dzień później jego numer startowy trzymał w rękach Evenepoel, gdy wjeżdżał na metę w Bukowinie Tatrzańskiej. Był to wzruszający gest.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: płynęła ze... szklanką na głowie. Nieprawdopodobny wyczyn Katie Ledecky!
- Po tym wypadku byliśmy w zespole wstrząśnięci. Nie mogliśmy spać. To był trudny dla nas moment. Zdecydowaliśmy się jednak kontynuować wyścig. Wczoraj podjęliśmy decyzję, że jak wygram etap, to zadedykujemy to zwycięstwo Fabio. Czułem się dzisiaj dobrze, pewny siebie i zaatakowałem. Cieszę się, że mogłem na mecie pokazać numer Fabio. Jesteśmy cały czas z nim i mocno trzymamy za niego kciuki - powiedział po sobotniej rywalizacji Remco Evenepoel.
Po świetnym sobotnim zwycięstwie Belg został liderem klasyfikacji generalnej i przed niedzielnym, finałowym etapem 77. Tour de Pologne ma prawie dwie minuty przewagi nad drugim w "generalce" Jakobem Fuglsangiem. Niedzielny etap będzie prowadził z Zakopanego do Krakowa.
Szymon Łożyński, korespondencja z Bukowiny Tatrzańskiej
Czytaj także:
Rodzice zmarłego Bjorga Lambrechta przyjechali na miejsce wypadku
Czesław Lang odpowiada na hejt. "Tour de Pologne to jeden z najbezpieczniejszych wyścigów na świecie"