Sierpień 2020 roku miał dla Remco Evenepoela słodko gorzki smak. Najpierw w wielkim stylu wygrał 77. Tour de Pologne, by potem odnieść fatalną kontuzję, spadając w przepaść podczas Tour of Lombardia.
Belg wchodząc wówczas w zakręt na moście uderzył w barierkę, wypadł z roweru i wyleciał z trasy. Miał sporo szczęścia w tym nieszczęściu, bo w przepaści znajdowały się drzewa, które trochę złagodziły skutki upadku z dużej wysokości.
21-latek w rozmowie z "BBC" wspomina tamto zdarzenie w którym m.in. złamał miednicę. - Dwóch czy trzech lekarzy musiało mnie trzymać, bo ponownie bym upadł - mówi Evenepoel, którego koszmar trwał kilka dni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
- Próbowali mnie postawić, ale w tamtym wypadku straciłem trzy litry krwi. Czułem ból w plecach, cała krew spływała bo przez pięć dni nie byłem się w stanie ruszyć nawet o milimetr - dodaje.
Zawodnik grupy Deceuninck-Quick Step miał duże problemy z powrotem do zwykłego chodzenia. Pomagała mu jedynie mama. - Chciałem wstać, pójść na mały spacer, ale nie mogłem. Wstawałem i nic nie widziałem, nic nie czułem. To były naprawdę ciężkie chwile - komentuje.
Belg rehabilitację ma już jednak za sobą, a jego ciało zregenerowało się w niezwykle szybkim tempie. Zawodnik zdążył już nawet nie tylko wrócić na rower, ale "zrobić" formę i stanąć na starcie Giro d'Italia.
I trzeba jasno powiedzieć, że 21-latek zadziwia świat. Zaledwie 9 miesięcy po tym koszmarnym wypadku Evenepoel nie tylko bierze udział w jednym z najbardziej prestiżowych wyścigów świata, ale przed środowym etapem był nawet na 2. miejscu w klasyfikacji generalnej tego wyścigu!
Zobacz także:
Il Lombardia. Dramatyczny wypadek Remco Evenepoela (wideo)
Brawo Maciej Bodnar. Tytaniczna praca polskiego kolarza dała znakomite efekty