Serduszko i łzy na mecie Tour de France. Polacy dali nadzieję

Słodko-gorzki smak siódmego etapu Tour de France dla Słoweńców. Wygrał Mohoric, ale jego rodak Roglić - jeden z faworytów - poniósł spore straty. Michał Kwiatkowski i Rafał Majka wytrzymali pierwsze góry. Ich forma napawa optymizmem.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Matej Mohoric na mecie 7 etapu Tour de France PAP/EPA / Gregory van Gansen / Na zdjęciu: Matej Mohoric na mecie 7. etapu Tour de France
W piątek na Tour de France kolarze mieli przedsmak prawdziwych gór. Wzniesienia nie były jeszcze pierwszej kategorii, ale kolarze na każdym podjeździe musieli się mocno napracować. Nie zabrakło śmiałków, którzy próbowali uciec peletonowi. 28-osobowa grupa odjechała głównej grupie na ponad 6 minut. Kolarze w głównej grupie nie gonili za wszelką cenę, dlatego tym razem zwycięzca nie został wyłoniony z głównej grupy.

Na najważniejszym podjeździe dnia, drugiej kategorii na Signal d'Uchon, zaatakował Matej Mohoric, triumfator dwóch etapów na Tour de Pologne. Słoweniec imponował tempem. Odjechał pozostałym towarzyszom ucieczki i rozpoczął samotną walkę o wygraną. Po minięciu szczytu, Słoweńcowi pozostała rozważana jazda na zjazdach. Zwycięstwo miał na wyciągnięcie ręki.

Peleton nie skupiał się na dogonieniu Mohoricia, ale na walce między sobą. Problemy na najtrudniejszym podjeździe dnia miał Primoz Roglic. Triumfator ubiegłorocznej Vuelta a Espana i drugi kolarz Tour de France poobijał się na pierwszych etapach. Siniaki dały o sobie znać w piątek. Słoweniec został za główną grupą. Z niej zaatakował natomiast Richard Carapaz.

ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Niemiec zawiodła na EURO. Czy trenerem ich kadry powinien zostać obcokrajowiec?

Mohoric zachował koncentrację na ostatnich kilometrach. Już na kilometr przed metą, przy ogłuszającym dopingu publiczności, mógł świętować triumf. Tuż przed metą zapiął swoją białą koszulkę, dumnie pokazał flagę mistrza Słowenii, zrobił z dłoni serduszko i wjechał na linię mety jako pierwszy. Za nią Mohoric, z teamu Bahrain-Merida, zalał się łzami. Nic dziwnego, skompletował hat-tricka. Do pojedynczych triumfów na etapie Giro d'Italia oraz Vuelta a Espana dołączył również zwycięstwo na Wielkiej Pętli.

Z grupy faworytów Carapaz nie był w stanie utrzymać kilkudziesięciu sekund przewagi. Główna grupa, która dojechała nieco ponad 5 minut po zwycięzcy, złapała Ekwadorczyka tuż przed finiszową kreską. Peleton przyprowadził na metę Julian Alaphilippe. Był w niej ubiegłoroczny triumfator Wielkiej Pętli Tadej Pogacar. Z faworytami przyjechali też 45. Rafał Majka z UAE Team Emirates i 51. Michał Kwiatkowski z Ineos. To świetny prognostyk przed dalszą częścią wyścigu. Polacy mogą w górach nieźle namieszać.

Liderem Tour de France 2021 pozostał Mathieu van der Poel, który przyjechał w piątek przed peletonem. Holender o 30 sekund wyprzedza Belga Wouta van Aerta. Z 2. na 5. miejsce spadł ubiegłoroczny triumfator Wielkiej Pętli Tadej Pogacar. Słoweniec przyjechał jednak w peletonie, nie szarpał i oszczędzał siły na znacznie trudniejsze etapy. Co innego Roglic, który ostatecznie stracił w piątek ponad 8 minut do triumfatora. Wydaje się, że poobijany Słoweniec tym razem nie odegra pierwszoplanowej roli w wyścigu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×