"Od jutra mam zamiar przejechać 1000 kilometrów z Monachium do granicy z Ukrainą, aby zebrać pieniądze na ukraiński fundusz pomocy kryzysowej GlobalGiving" - napisał w swoich mediach społecznościowych przed trzema dniami.
Jego trasa rozpoczęła się w Monachium, przebiegała przez Czechy i Polskę, a zakończyła się na granicy w Korczowej. Łącznie były do pokonania 1063 kilometry.
Celem akcji Lachlana Mortona było zebranie jak najwięcej pieniędzy (minimum 50 tys. dolarów) dla wysiedlonych Ukraińców. Zorganizował w internecie specjalną zbiórkę.
ZOBACZ WIDEO: #3 "Z pierwszej piłki". Pierwsze krajowe powołania Michniewicza, transfer Krychowiaka i wojna w Ukrainie
"To był jedyny sposób, jaki mogłem wymyślić, aby spróbować stworzyć odrobinę pomocy i ulgi" - przyznał.
Akcja kolarza przerosła jego oczekiwania, a Australijczyk każdego dnia raportował wynik zbiórki i przebieg swojej podróży w mediach społecznościowych. Do granicy dojechał w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Efekt akcji Mortona jest taki, że na chwilę obecną (wtorkowy poranek) udało mu się zebrać ponad 205 tys. dolarów! Dokonano niemal 4 tys. wpłat.
Jego akcję skomentował kolega z drużyny, urodzony w Doniecku Mark Padun. - Trudno jest się w pełni skoncentrować, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że w twoim kraju wciąż trwa wojna. To, czego potrzebują mieszkańcy Ukrainy, to powstrzymanie wojny. Ale to, co robi Lachlan, jest dobre. Im więcej ludzi o tym mówi, tym lepiej. Wspaniale, że zbiera też pieniądze dla ukraińskich uchodźców - przyznał (za efprocycling.com).
Zobacz także:
Zrezygnowali z wyścigu, by pomagać. Zaczęło się zupełnie spontanicznie
Rosyjski miliarder sprzeciwił się Putinowi. Cały świat cytuje te słowa