- To boli - rzucił krótko po meczu Beau Beech, który w sobotę miał problemy ze skutecznością (2/9 z gry), ale zdołał skompletować double-double.
Anwil w kluczowym meczu był jednak poza zasięgiem. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza bardzo mocno rozpoczęli i potem nie dali się już złapać ambitnym Czarnym, którzy jednak w tym najważniejszym dla siebie spotkaniu zagrali bez skuteczności.
Już po pierwszej kwarcie włocławianie mieli dwucyfrową przewagę. Gospodarze nie tylko pudłowali, ale tracili piłkę za piłką - drugą ćwiartkę rozpoczęli od trzech strat...
Szarpał Marek Klassen, który po serii słabych występów w końcu się odrodził (20 punktów, dziewięć asyst i sześć zbiórek) i oprócz asyst dał także pięć trafień z dystansu.
Niestety dla siebie i gospodarzy, był jedyny, który trafiał. Słupszczanie nawet gdy stawali na linii rzutów wolnych, czym mogli nadrabiać straty, to pudłowali na potęgę - wykorzystali zaledwie 18 z 34 prób!
"Rottweilery" z kolei spokojnie robili swoje. Asem w rękawie był Szymon Szewczyk, a gdy "włączył" się Jonah Mathews to było jasne, że Czarni nie będą w stanie odwrócić losów pojedynku. Mathews w końcu zagrał tak, jak przyzwyczaił do tego przez cały sezon. W ostatniej kwarcie po prostu zamknął spotkanie, bo włocławianie po serii jego akcji mieli nawet 21 punktów przewagi.
W poprzednim sezonie Anwil walczył o utrzymanie, teraz wrócił na poważnie do ligowej czołówki. Grupa Sierleccy Czarni mogli wrócić w jeszcze lepszym stylu, bo jako beniaminek wygrał rundę zasadniczą, ale niestety dla siebie, sezon (bądź co bądź bardzo udany!) zakończył bez medalu.
Dodajmy, że w pierwszym meczu "małego finału" (rozegrano go w środę 18 maja) Anwil wygrał we własnej hali z Czarnymi 78:77.
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - Anwil Włocławek 76:91 (13:24, 20:23, 25:23, 18:21)
Czarni: Marek Klassen 20, Beau Beech 13 (10 zb), William Garrett 13, Kalif Young 9, Jakub Musiał 8, Marcus Lewis 6, Mikołaj Witliński 4, Bartosz Jankowski 3, Dawid Słupiński 0, Błażej Kulikowski 0.
Anwil: Jonah Mathews 21, Luke Petrasek 16, Szymon Szewczyk 13, Kyndall Dykes 9, Ziga Dimec 9, Michał Nowakowski 8, Sebastian Kowalczyk 8, James Bell 5 (10 zb), Kamil Łączyński 2, Marcin Woroniecki 0, Alex Olesiński 0.
Zobacz także:
Wielki powrót Golden State Warriors! Luka Doncić robił, co mógł
Przymierzył jak jego idol. Ten szalony rzut zmienił wszystko!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie wierzyli, że mu się uda. Polski minister sportu zrobił show!