Igor Milicić. Teraz przekonał wszystkich

PAP/EPA / FILIP SINGER / Na zdjęciu: Igor Milicić
PAP/EPA / FILIP SINGER / Na zdjęciu: Igor Milicić

O jego systemach krążą legendy, ale Igor Milicić ponownie triumfuje. EuroBasket 2022 to turniej jego życia, podobnie jak naszej kadry. Biało-Czerwoni są w półfinale mistrzostw Europy, a on prowadzi tego "czarnego konia" po szaleństwo.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy w 1999 przyjeżdżał do Polski z pewnością nie miał pojęcia, że ta stanie się jego drugą ojczyzną. Igor Milicić w naszym kraju zdobył wszystko jako zawodnik, wszystko jako trener, a teraz pisze kapitalną historię z naszą reprezentacją podczas EuroBasketu.

Przyjechał, jako 22-letni rozgrywający. Potem "na chwilę" wyjechał w Europę, ale w 2007 roku wrócił i pozostał na dobre.

Na parkiecie był dyrygentem. Rozgrywał, kreował. Rozdał ponad 1000 asyst na parkietach Energa Basket Ligi. Sięgał po tytuły mistrza Polski, a w 2013 roku przeszedł płynnie drogę z parkietu na ławkę trenerską.

ZOBACZ WIDEO: Co teraz z reprezentacją Polski? "Jeden cel"

Zaczął w Koszalinie, skąd przeniósł się do Włocławka. Z Anwilem przeszedł drogę z piekła do nieba, gdy w sezonie 2016/2017 odpadł z tym klubem w pierwszej rundzie play-off, awansując do niej z pierwszego miejsca.

Obrazków, gdzie Milicić po ostatniej syrenie decydującego meczu siedzi załamany przy ławce trenerskiej nie da się zapomnieć. Był rozbity, ale już wtedy w jego głowie rodziło się coś wielkiego. To go wzmocniło, dało nowej energii i żądzy rewanżu. Hasło "wrócisz silniejszy" pasuje tutaj perfekcyjnie.

Milicić w kolejnych latach zbudował potwora, który męczył całą koszykarską Polskę. Jaki Anwil wrócił w kolejnych latach? Niepokonany. Zdobył dwa tytuły mistrza kraju, a on sam udowadniał, że jego skomplikowane systemy działają cuda. Radził sobie z problemami, kontuzje kluczowych zawodników rzucały mu kłody nie pod nogi, ale prosto w golenia, a on za każdym razem wymyślił coś, co dawało sukces.

Po roku pandemicznym zaskoczył. Powiedział Anwilowi "dość" i szukał opcji zagranicznej. Mówiło się o różnych tematach, ale nic z nich nie wyszło. Wrócił do Polski, konkretnie do Ostrowa Wielkopolskiego.

Przejął drużynę w trakcie sezonu. Pierwszy test - Puchar Polski - oblany. On jednak po swojemu. Dokonał korekt, by trzy miesiące później świętować mistrzostwo Polski. Puchar zdobył w kolejnym sezonie, ale... w fazie play-off psikusa zrobiła mu Legia Warszawa. 0:3 w ćwierćfinale i koniec marzeń o obronie tytułu, a zarazem koniec przygody ze Stalą.

Bez pracy wytrzymał chwilę. 1 października 2022 jak grom z jasnego nieba spadła informacja. Milicić przejmuje stery w reprezentacji Polski, gdzie zastąpił będącego tam dziewięć lat Mike'a Taylora.

Tu wszystko zaczyna się niezbyt kolorowo, żeby nie powiedzieć źle. Próba radykalnego odmłodzenia kadry nie zdaje efektu, Polacy przegrywają ważne mecze w eliminacjach do mistrzostw świata, spadają niemal na samo dno europejskiej koszykówki i muszą walczyć w prekwalifikacjach do eliminacji do EuroBasketu 2025.

Wszyscy zastanawiają się nad przyszłością Milicicia. Czy nadaje się do prowadzenia kadry? Czy to była właściwa decyzja, żeby oddać mu drużynę narodową? On odpowiedział jednak w najlepszy możliwy sposób: nie przed kamerami, ale wynikami.

Znowu - jak po pamiętnym przegranym sezonie we Włocławku - wyciąga wnioski. Widzi, czego potrzebuje reprezentacja Polski, więc sięga po doświadczenie. Zmienia, układa role, przyznaje zadania, a te decyzje są trafione.

EuroBasket 2022 - bez znaczenia, jak się zakończy - już jest jego wielkim sukcesem, największym na ławce trenerskiej. Po wielkim triumfie nad Słowenią znów targały nim niesamowite emocje. Miał pustkę w głowie, miał problem by wydusić z siebie jakiekolwiek słowa. Wiedział doskonale czego dokonał wspólnie z zawodnikami, co awans do półfinału mistrzostw Europy oznacza dla koszykarskiej Polski.

I ten sen, te marzenia, to wszystko ciągle trwa, a Milicić swoimi pułapkami i systemami stoi na czele drużyny, która teraz w Berlinie niczego nie musi, a może wszystko.

Zawodnicy. Milicić. Jego sztab. Oni wszyscy wrócą do kraju jako zwycięzcy. Wielcy zwycięzcy, bo Polska po raz pierwszy od 1971 roku zagra w półfinale mistrzostw Europy.

Zobacz także:
Niewiarygodny mecz! Polacy w półfinale mistrzostw Europy!
Luka Doncić zabrał głos ws. postawy Ponitki
Show Mateusza Ponitki. Swoim występem wyrzucił Lukę Doncicia w cień

Komentarze (6)
avatar
Tańczący z łopatą
16.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety przekonał mało kogo. Powinien się cieszyć, że Polacy to zadziory i w końcówce wiedziała "3" bo taktycznie mecz położony totalnie. 
avatar
Sweet Bobby
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak od 1-ego października? Jakie eliminacje do EuroBasketu 2025...ludzie co za byki 
avatar
winstroliusz
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
przeciez oni dalej grają kupę, brak obrony, (słowency nie trafiali z czystych pozycji, spod kosza, za trzy, z pola) i pomysłu w ataku (pełen chaos, gra indywidualna, rzuty za trzy z nieprzygoto Czytaj całość
avatar
Kutanganaukrow
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Żenujący poziom wiedzy: "bo Polska po raz pierwszy od 1967 roku zagra w półfinale mistrzostw Europy". NIEPRAWDA. Polska grała też w półfinałach w 69r.i 71r. 
avatar
prawus
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
BRAWO IGOR , BRAWO CHLOPAKI!! . Szczerze powiem że nie spodziewałem się , ale sport ma jednak swoje prawa . Jedynie co w mojej ocenie jest do poprawy , to poprawa gry w tzw wysokim presingu .. Czytaj całość