Nie dali nam szans. Francuzi przede wszystkim zagrali kapitalnie w defensywie. Swoją fizycznością, atletyzmem, zabrali nam całą grę i wyłączyli wszystkie opcje w ataku.
- Bardzo ciężkie, trudne, fizyczne spotkanie - powiedział po wszystkim Igor Milicić w rozmowie z TVP Sport. I faktycznie Polacy zderzyli się ze ścianą.
Szkoleniowiec przyznał, że przegrali przede wszystkim fizyczną walkę pod koszem. Nie potrafili też dobrze rozgrywać akcji pick-and-roll. - Nie było spacingu, nie było dobrych zasłon. Graliśmy zbyt statycznie - komentował.
Końcowy wynik (54:95) dobitnie pokazuje, jaka była różnica tego wieczoru pomiędzy drużynami. Polacy robili co mogli, żeby w jakikolwiek sposób wrócić do meczu. Tego dnia jednak nic nie działało i nie dawało powodów do optymizmu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu
- To jest sport, musimy podnieść głowę. Mamy jeszcze jedno spotkanie przed nami i ono jest najważniejsze - zauważył Milicić. - Ten mecz nie poszedł po naszej myśli, natomiast trzeba się skupić na tym następnym.
Szkoleniowiec nie ma żadnych obaw, że za dwa dni jego podopieczni wrócą na parkiet Mercedes-Benz Areny w Berlinie z rządzą zwycięstwa. - Są świadomi o co gramy, także nie mam o co się martwić. Wyjdziemy i ponownie damy z siebie wszystko - oznajmił.
- Na pewno musimy o tym meczu zapomnieć. Wyjść z nową siłą, nowym pozytywnym nastawieniem. To będzie klucz. W niedzielę to jest nasz finał i to jest niesamowita sprawa - zakończył.
Polacy w niedzielę (o godz. 17:15) powalczą o brązowy medal. Rywala wyłoni drugi piątkowy półfinał, w którym Hiszpanie zagrają z gospodarzami, Niemcami.
Zobacz także:
O finale nie było nawet kiedy pomarzyć
"Nie ma nas". Gorzkie komentarze po meczu z Francją