- Graliśmy o życie. Bardzo dobrze zaczęliśmy to spotkanie, a później każdy kto pojawiał się na parkiecie miał swoje pięć minut. - tak podsumował mecz z Polapkiem Wojciech Kamiński, trener SPEC Polonii Warszawa. Warszawiacy w pierwszej połowie systematycznie powiększali prowadzenie, bo świetnie grali Tyrone Riley oraz Paul Miller. Riley trafił aż cztery trójki, a Miller nie dość, że powstrzymał w dużej mierze Hicksa, to jeszcze świetnie grał w ataku. Pomysłem Polonii na ograniczenie siły ofensywnej Polpaku było bliskie krycie Bobby’ego Dixona. Warszawianie odcinali go od piłek i nie dawali zbyt wiele miejsca. Przyniosło to spodziewane rezultaty, a Polonia prowadziła już nawet 20 punktami, ale tuż przed przerwą gościom udało się odrobić część strat. Po dwudziestu minutach było 40:29.
Druga część meczu zaczęła się po myśli Polonii, bo po trójce Richardsona przewaga wzrosła do trzynastu oczek. Wtedy do pracy zabrał się Bobby Dixon. Ten filigranowy rozgrywający z łatwością mijał Szubargę czy Harringtona i po dynamicznych wejściach pod kosz zdobywał punkty. Trafił także raz z dystansu i przewaga Polonii stopniała nawet do dwóch oczek, ale wtedy ważny rzut zza linii 6,25 trafił Kamil Łączyński. Warszawianie przetrwali napór Dixona, po chwili sytuacja wróciła do normy, czyli do około dziesięciu punktów przewagi. W końcówce zrezygnowani gracze Polpaku często faulowali gospodarzy, a ci z linii rzutów wolnych powiększali swą przewagę. Ostatecznie skończyło się 87:72 ku radości licznie przybyłej do hali koło publiczności.
- To zwycięstwo tylko podtrzymuje nas przy życiu. W kolejnych meczach musimy pokazać, że jesteśmy w stanie zagrać więcej niż jedno spotkanie na takim poziomie. - dodał trener Kamiński. Mimo zwycięstwa sytuacja Polonii nadal jest bardzo ciężka. Warszawianie by zapewnić sobie utrzymanie w lidze muszą wygrać jeden mecz więcej niż Polpharma lub dwa więcej niż Górnik albo Czarni. Na razie Poloniści zrobili to, co do nich należało, czyli wygrali.
Z postawy swoich graczy nie był zadowolony za to trener Michailo Uvalin. - Rywale dziś pokazali moim zawodnikom jak się walczy o utrzymanie w lidze. Nam do zwycięstwa zabrakło takiej determinacji. Marzyliśmy o czwartym miejscu i gdybyśmy wygrali dwa pozostałe nam mecze, to byłoby to możliwe. Po tej porażce to już tylko historia. - powiedział szkoleniowiec Polpaku. Poza Dixonem, który rzucił aż 24 punkty nikt w jego drużynie nie zasłużył na wyróżnienie.
SPEC Polonia Warszawa - Polpak S.A. Świecie 87:72
Kwarty:
(27:14, 13:15, 19:24, 28:19)
Punkty:
Polonia: Paul Miller 18, Greg Harrington 16, Norman Richardson 15, Tyrone Riley 14, David Lucas 13, Krzysztof Szubarga 7, Kamil Łączyński 4, Hubert Radke 0, Bartosz Sarzało 0.
Polpak: Bobby Dixon 24, Dion Harris 12, Eric Hicks 10, Marko Brkic 7, Chris Garner 7, Paweł Kikowski 5, Nikola Lepojević 3, Łukasz Ratajczak 2, Vladimir Tica 2, Nenad Sulovic 0, Krzysztof Mielnik 0.