Brylował Stephen Curry. Gwiazdor Warriors w 33 minuty, które spędził na parkiecie, zdobył 33 punkty, zebrał sześć piłek, a ponadto miał siedem asyst oraz cztery przechwyty. Drużyna z San Francisco rozpoczęła nowy sezon w świetnym stylu.
Gospodarze nie zawiedli swoich kibiców, którzy we wtorek po brzegi wypełnili halę Chase Center. Warriors na oczach ponad 18 tys. widowni pokonali Los Angeles Lakers 123:109. Prowadzili w pewnym momencie nawet 27 punktami.
Było to pod koniec trzeciej kwarty, kiedy za dwa trafił powracający po roku przerwy utalentowany środkowy, James Wiseman (91:64). 21-latek w swoim pierwszym oficjalnym występie od sezonu 2020/2021, wywalczył osiem punktów i siedem zbiórek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca
Lakers potrafili jeszcze zniwelować straty w czwartej kwarcie i zbliżyć się do rywali na około 10 punktów, ale Curry i Andrew Wiggins dopilnowali, aby fani w San Francisco opuszczali halę w dobrych humorach.
- Jestem podekscytowany tym zwycięstwem. Wieczór, w którym otrzymujesz mistrzowskie pierścienie, nigdy nie jest łatwy. To pierwszy mecz sezonu i często pojawiają się nerwy - mówił w rozmowie z mediami trener mistrzów NBA, Steve Kerr.
Kerr nie chciał eksploatować swoich doświadczonych liderów, szczególnie narażonych na urazy bądź ich odnowienie i jeszcze przed meczem zapowiedział, że czas gry Klaya Thompsona i Draymonda Greena będzie ograniczony. Thompson w 20 minut rzucił 18 punktów, a Green spędził na parkiecie 25 minut.
Steph Curry put the finishing touches on ring night dropping 33 PTS to open the @warriors szn with a W! #KiaTipOff22
— NBA (@NBA) October 19, 2022
33 PTS | 6 REB | 7 AST | 4 STL pic.twitter.com/s5YGWynBU6
Jeśli chodzi o konflikt na linii Green - Jordan Poole, wydaje się, że nie ma już po nim śladu. - Naprawdę się cieszę, że mogę być częścią tego wszystkiego - powiedział po wtorkowym spotkaniu Poole, który w jego trakcie popisał się świetnym podaniem do wspomnianego Greena.
Lakers w poprzednim sezonie nie awansowali nawet do fazy play-off. Jak będzie teraz? Początek nie był dla nich łatwy, grali z mistrzami NBA. LeBron James robił, co mógł.
Lider "Jeziorowców" zapisał przy swoim nazwisku 31 punktów, 14 zbiórek i osiem asyst. Anthony Davis miał 27 "oczek", a Russell Westbrook do 19 punktów dodał 11 zbiórek. To nie wystarczyło. Goście wykorzystali przede wszystkim zaledwie 10 na 40 oddanych rzutów za trzy.
Wyniki:
Golden State Warriors - Los Angeles Lakers 123:109 (25:22, 34:30, 32:19, 32:38)
(Curry 33, Wiggins 20, Thompson 18 - James 31, Davis 27, Westbrook 19)
Czytaj także: Stracili gwiazdę, co teraz? Ważne słowa Polaka