Mistrzowskie pierścienie dla Warriors, a następnie świetny występ przeciwko Lakers

PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO / Na zdjęciu: Matt Ryan (z lewej) i Stephen Curry
PAP/EPA / JOHN G. MABANGLO / Na zdjęciu: Matt Ryan (z lewej) i Stephen Curry

Golden State Warriors przed rozpoczęciem meczu odebrali mistrzowskie pierścienie, za wywalczenie tytułu w czerwcu, a następnie świetnie rozpoczęli nowy sezon, zdecydowanie pokonując Los Angeles Lakers (123:109).

Brylował Stephen Curry. Gwiazdor Warriors w 33 minuty, które spędził na parkiecie, zdobył 33 punkty, zebrał sześć piłek, a ponadto miał siedem asyst oraz cztery przechwyty. Drużyna z San Francisco rozpoczęła nowy sezon w świetnym stylu.

Gospodarze nie zawiedli swoich kibiców, którzy we wtorek po brzegi wypełnili halę Chase Center. Warriors na oczach ponad 18 tys. widowni pokonali Los Angeles Lakers 123:109. Prowadzili w pewnym momencie nawet 27 punktami.

Było to pod koniec trzeciej kwarty, kiedy za dwa trafił powracający po roku przerwy utalentowany środkowy, James Wiseman (91:64). 21-latek w swoim pierwszym oficjalnym występie od sezonu 2020/2021, wywalczył osiem punktów i siedem zbiórek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca

Lakers potrafili jeszcze zniwelować straty w czwartej kwarcie i zbliżyć się do rywali na około 10 punktów, ale Curry i Andrew Wiggins dopilnowali, aby fani w San Francisco opuszczali halę w dobrych humorach.

- Jestem podekscytowany tym zwycięstwem. Wieczór, w którym otrzymujesz mistrzowskie pierścienie, nigdy nie jest łatwy. To pierwszy mecz sezonu i często pojawiają się nerwy - mówił w rozmowie z mediami trener mistrzów NBA, Steve Kerr.

Kerr nie chciał eksploatować swoich doświadczonych liderów, szczególnie narażonych na urazy bądź ich odnowienie i jeszcze przed meczem zapowiedział, że czas gry Klaya Thompsona i Draymonda Greena będzie ograniczony. Thompson w 20 minut rzucił 18 punktów, a Green spędził na parkiecie 25 minut.

Jeśli chodzi o konflikt na linii Green - Jordan Poole, wydaje się, że nie ma już po nim śladu. - Naprawdę się cieszę, że mogę być częścią tego wszystkiego - powiedział po wtorkowym spotkaniu Poole, który w jego trakcie popisał się świetnym podaniem do wspomnianego Greena.

Lakers w poprzednim sezonie nie awansowali nawet do fazy play-off. Jak będzie teraz? Początek nie był dla nich łatwy, grali z mistrzami NBA. LeBron James robił, co mógł.

Lider "Jeziorowców" zapisał przy swoim nazwisku 31 punktów, 14 zbiórek i osiem asyst. Anthony Davis miał 27 "oczek", a Russell Westbrook do 19 punktów dodał 11 zbiórek. To nie wystarczyło. Goście wykorzystali przede wszystkim zaledwie 10 na 40 oddanych rzutów za trzy.

Wyniki:

Golden State Warriors - Los Angeles Lakers 123:109 (25:22, 34:30, 32:19, 32:38)
(Curry 33, Wiggins 20, Thompson 18 - James 31, Davis 27, Westbrook 19)

Czytaj także: Stracili gwiazdę, co teraz? Ważne słowa Polaka

Komentarze (0)