Jacek Seklecki: Zeszły sezon to jedynie walka o utrzymanie w Poznaniu. To chyba nie jest dla Adama Wójcika. Stąd przenosiny do Zgorzelca?
Adam Wójcik: Każdy chce grać o najwyższe cele, czyli walczyć o mistrzostwo Polski. Turów od kilku sezonów jest w samym czubie najlepszych drużyn w Polsce i występuje w finałach PLK, dlatego jest okazja grać dalej. W Poznaniu zmniejszył się budżet, więc zmieniłem klub i teraz będą dawał swoje umiejętności Turowowi.
Co się stało w poprzednim sezonie, że mimo dobrego składu, w którym byli wartościowi koszykarze z PLK nie walczyliście w play-off, tylko broniliście się przed spadkiem?
Myślę, że w tej chwili nie ma co zastanawiać się nad poprzednim sezonem, ani też szukać i rozpamiętywać powodów takiego stanu rzeczy. To już jest historia i zarówno przede mną, przed trenerem Kijewskim i przed innymi członkami poprzedniej drużyny stoją nowe wyzwania, którym każdy z nas będzie chciał sprostać. Musimy patrzyć w przyszłość, bo to co za nami jest już nieważne.
Turów to nowy etap w Pana karierze. W tym klubie jeszcze Pan nie występował, a cel może być tylko jeden - pierwsze mistrzostwo Polski dla Zgorzelca.
Oczywiście, że celem moim, kolegów z drużyny, trenerów i kibiców jest zdobycie pierwszego mistrzostwa Polski dla Zgorzelca. Ale jak to w każdym sezonie bywa nie będzie łatwo. Na pewno naprzeciwko staną nam Anwil Włocławek, Asseco Prokom, a także inne zespoły. Liga dopiero się zacznie i wtedy będzie można mówić o szansach poszczególnych zespołów. Mogę zapewnić jednak, że jesteśmy zespołem, który będzie chciał walczyć o ten najwyższy cel. Po pierwszej rundzie wszystko się zacznie układać.
Wybierając Turów trzeba przyznać, że lubi Pan wyzwania. Kolejny raz wśród najlepszych ekip w kraju.
Lubię wyzwania. Poprzeczkę w życiu zawsze trzeba zawieszać sobie wysoko i nigdy nie spoczywać na laurach. Jeżeli do tego dopuścimy to nic nie osiągniemy. Ja walczę o swoje 10 mistrzostwo Polski…
… 10 ogółem. W Polsce było ich osiem.
Zgadza się, 10 ogółem, bo to jedno zdobyłem grając oczywiście w Belgii. Bardzo chcę zdobyć ten jubileuszowy tytuł. Mam nadzieje, że moje marzenie się spełni, bo już trochę czasu na jego realizację czekam (śmiech).
Oprócz walki o 10 mistrzostwo, numeru 10 na koszulce to ma Pan na celowniku przekroczenie granicy 10 tysięcy punktów.
To już traktuję tylko w kwestii zabawy i nie patrzę na to przez pryzmat wyzwania. Dla mnie jest oczywiście zespół najważniejszy i dążę do tego, abyśmy odnieśli sukces drużynowy. Oczywiście gram po to żeby wygrywać i gram po to żeby zdobywać punkty, ale to nie indywidualne statystyki są najważniejsze, tylko końcowe wyniki zespołu. Razem chcemy wygrywać i to się liczy.
Patrząc na Turów trzeba przyznać, że najmocniej obsadzone są pozycje podkoszowe.
Tak, ale to nie oznacza, że na obwodzie jesteśmy słabi. Na tych pozycjach też mamy dobrych koszykarzy, którzy potrafią razić z dystansu. Przeciwko PBG Basketowi Poznań jeszcze tego nie pokazaliśmy, ale jestem przekonany, że w lidze się to uwidoczni.
Wynika to chyba jeszcze z niezrozumienia między nowymi koszykarzami.
Myślę, że tak ponieważ tak naprawdę turniej Kasztelan Basketball Cup jest pierwszym, w którym możemy zaprezentować się niemal całym składem. Treningi to nie to samo co poważne spotkania, które pokazują jak dokładnie poruszać się w obronie i w ataku, aby odnosić sukcesy. W pierwszym meczu tego turnieju popełniliśmy jeszcze sporo błędów. Dużo jeszcze pracy przed nami, aby te błędy eliminować.
Michael Wright, który wzmocnił Turów, grał niegdyś w Śląsku, w którym zastąpił właśnie Pana, a sezon zakończył zdobyciem tytułu MVP Finałów.
Pamiętam, że wróciłem z Grecji w momencie, gdy Finały PLK nie były jeszcze rozstrzygnięte, dlatego mogłem na żywo obejrzeć tego gracza w ostatnim meczu we Wrocławiu. Później gdy występowałem w Hiszpanii w zespole Unicaji Malaga graliśmy przeciwko sobie, bowiem Wright bronił barw drużyny z Granady. Dlatego musze przyznać, że znamy się dosyć dobrze.
Z tym koszykarzem w składzie możecie dominować pod koszami w PLK.
Nie chciałbym używać słowa dominować. Na pewno naszym przeciwnikom będzie ciężko nas powstrzymać. Mamy kilku dobrych podkoszowych, jak np. Robert Witka, który potrafi zagrać pod koszem oraz Paweł Leończyk. Także o naszych podkoszowych nie ma co się martwić, bo mamy takich, którzy mogą wymieniać się zarówno na czwórce, jak i na piątce i wiem, że będzie to nasza silna strona w tym sezonie.
Wraz z przenosinami do Zgorzelca wraca Pan do europejskich Pucharów. Turów ponownie będzie walczyć w EuroCup i chyba chciałby ponownie powtórzyć osiągnięcie najlepszej ósemki sprzed dwóch lat.
Po to się gra, aby dojść jak najdalej. Będziemy występować w EuroCup po to, aby wygrywać, a nie tylko zaliczyć tam epizod. Na razie skupiamy się na naszych najbliższych meczach w turnieju i innych przygotowawczych, a EuroCup jest dopiero przed nami.