Wisła zaskoczyła swoją grą, bo od takiego zespołu można oczekiwać więcej. - Wisła nie rozczarowała nas w żadnym aspekcie, bo miały pozycje, ale po prostu były nieskuteczne. Jeżeli wpadłaby im połowa rzutów, które one oddały, mogłoby być ciężej, mogłoby być różnie - uważa Małaszewska.
Po dwóch kwartach meczu Wisła-Can Pack niespodziewanie przegrywała dziewięcioma punktami (19:28 - przyp. N.K.). - Koszykówka nie jest piłką nożną i prowadzenie dziewięcioma punktami to nie jest przewaga, która daje bezpieczne prowadzenie do końcówki. To jest cały czas gra na styku i starałyśmy się ją utrzymać przez cały mecz - dodaje zawodniczka Odry.
Kolejne spotkanie brzeżanki rozegrają już w najbliższy wtorek. Ich przeciwnikiem będzie mistrz Polski - Lotos Gdynia. - Myślę, że znów skupimy się na obronie i będziemy przede wszystkim grały zespołowo. Jeżeli zaczniemy grać zespołowo, jeszcze troszkę bardziej dokładniej widzieć, kiedy jesteśmy podwajane i potrajane, to powinno zaprocentować jakimiś celnymi rzutami z dystansu czy spod kosza. I powinno być coraz lepiej - mówi na koniec naszej rozmowy "Mała".