Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz na poziomie Energa Basket Ligi występuje od rozgrywek 2019/20. Po pierwszych trzech sezonach, gdy klub z grodu nad Brdą nie miał najmniejszych problemów z utrzymaniem, teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Podopieczni trenera Marka Popiołka z bilansem 4-12 zajmują dopiero 15. miejsce w tabeli. Za nimi jest wprawdzie zespół Arriva Twarde Pierniki Toruń, ale do końca fazy zasadniczej daleko i wiele może się jeszcze wydarzyć.
Sytuację skomentować postanowił więc prezes bydgoskiego klubu, Bartłomiej Dzedzej. Sternik Astorii w środowy wieczór odpowiadał na pytania nurtujące kibiców drużyny, które dotyczą przede wszystkim bieżącej sytuacji zespołu. To, co zawsze wszystkich bardzo mocno interesuje, to oczywiście budżet posiadany przez daną drużynę. Jak zatem wygląda to w przypadku Astorii?
Jaki budżet? Co z Łukaszem Frąckiewiczem?
- W tym sezonie jest to 3,5 miliona złotych. To moje domysły, ale wydaje mi się, że jest to trzynasty, może piętnasty budżet ligi - powiedział Dzedzej. Patrząc na to tylko pod tym finansowym kątem, odzwierciedlałoby to tegoroczne wyniki bydgoszczan, gdyż już przed sezonem mówiono o tym, że Astorię czekać powinna walka o ligowy byt.
Padło również pytanie o to, kto w ciągu ostatnich lat w ekstraklasie, z grona zawodników, zarabiał najwięcej. - Jeśli dobrze pamiętam, to najwyższy kontrakt ma nasz obecny gracz, Mike Smith. Na pewno w topie kontraktów byli też Mateusz Zębski i Michał Chyliński - dodał prezes Astorii. Najwięcej, w skali miesiąca, zarabia jednak Myke Henry, który dołączył do zespołu 30 listopada. Całościowo to jednak umowa Smitha w rozgrywkach 2022/23 będzie kosztowała bydgoszczan najwięcej.
Kibiców mocno interesował też aspekt związany z Łukaszem Frąckiewiczem, który pod koniec grudnia powrócił do Bydgoszczy, a który nadal pauzuje po kontuzji.
ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"
- Kontrakt z Łukaszem Frąckiewiczem jest tak skonstruowany, że do momentu, gdy wróci na parkiet, nie jest dla klubu żadnym kosztem - zaznaczył Dzedzej. A kiedy wróci? - Łukasz jest bardzo ambitnym zawodnikiem. Nie chcemy wywierać na nim jakiejś presji. Robimy wszystko, by zminimalizować ryzyko nawrotu kontuzji, bowiem jest to gracz po podwójnym zerwaniu więzadła. Chcemy mieć jak największą pewność, że on jest gotowy do powrotu - stwierdził.
Zmiany w składzie. Czy będą kolejne?
Na przełomie listopada i grudnia Astoria zdecydowała się na konkretne ruchy w składzie. Postanowiono rozstać się z dwoma zawodnikami zagranicznymi oraz jednym Polakiem, sprowadzając w ich miejsce graczy, którzy rzeczywiście okazali się sporym wzmocnieniem. I tak Michał Kołodziej odszedł z Bydgoszczy, a jego miejsce zajął niejako Daniel Szymkiewicz. Choć nie grają oni na tych samych pozycjach, to jednak przyjście do zespołu obwodowego zbiegło się z późniejszym odsunięciem od zespołu Kołodzieja, a w efekcie rozwiązaniem kontraktu.
Najbardziej istotne były jednak zmiany wśród obcokrajowców. Astorię opuścił jej najlepszy na tamten moment strzelec Eddy Polanco oraz podkoszowy Nick Muszynski. Ich miejsce zajęli wspomniany już Myke Henry oraz Paulius Petrilevicius. Amerykanin z miejsca (może poza słabym debiutem z Legią) stał się liderem zespołu, natomiast środkowy wypełnił lukę podkoszową, bowiem Muszynski nie dawał takiej jakości - zwłaszcza w obronie - jaką zapewnia 31-letni Litwin. Inne zmiany w składzie na razie nie są przewidziane, choć taka ewentualność nie jest też wykluczona, jeśli wyniki Astorii nie zmienią się.
Ważną kwestią jest też pozycja trenera. Wiadomym jest, że kibice - w przypadku serii porażek - zazwyczaj domagają się zwolnienia trenera. Nie inaczej jest w Bydgoszczy, gdzie wyniki na pewno nie są zadowalające. - Marek Popiołek po zmianach w składzie otrzymał od nas krótkoterminowy cel, który zrealizował. Podobnie jest teraz, ale jak dokładnie to wygląda, niech pozostanie pomiędzy zarządem a trenerem - dodał Bartłomiej Dzedzej.
Wypożyczenia młodych zawodników
W ostatnich dniach z klubu odszedł Piotr Wińkowski. Nie definitywnie, bowiem został wypożyczony do pierwszoligowej Decki Pelplin. To młody środkowy, który parokrotnie pokazał się z dobrej strony, ale i parę razy był zupełnie niewidoczny. - Musimy mieć na uwadze to, że Piotrek dał dobre zmiany z Anwilem i Treflem, ale za to np. przeciwko Stali od początku był totalnie zdominowany przez Damiana Kuliga. Ale to normalne, bo ten gracz jest na etapie, w którym ma się uczyć.
- Podjęliśmy więc taką decyzję, bo w jego wieku ogromne znaczenie ma to, że będzie grał. To dobra decyzja dla obu stron. Wierzę, że Piotrek będzie tam miał sporo minut i wykorzysta tę kilkumiesięczną szkołę, którą przeszedł podczas treningów i meczów z zawodnikami na poziomie ekstraklasy - dodał prezes Dzedzej. Z kolei innym graczem, który opuścił Astorię jest Michał Pluta. 20-latek udał się do Zielonej Góry w poszukiwaniu większej roli, ale jak na razie zagrał tylko 8,5 minuty w dwóch meczach.
Czytaj także:
Kolenda wszedł w buty lidera. Śląskowi tradycyjnie "zabrakło" czwartej kwarty >>