Szaleństwo w meczu mistrza z wicemistrzem NBA. Celtics tym razem wzięli rewanż

Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Jaylen Brown
Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: Jaylen Brown

Kapitalny był w czwartek mecz mistrza z wicemistrzem NBA. Boston Celtics przegrali pierwsze bezpośrednie starcie z Golden State Warriors, ale tym razem znaleźli sposób, aby ograć ekipę z Kalifornii (121:118). Wynik meczu rozstrzygnął się w dogrywce.

Warriors prowadzili na finiszu czwartej kwarty 106:103, ale za trzy 18,1 sekundy przed końcem tej części gry trafił rzucający obrońca Celtics, Jaylen Brown. Stephen Curry mógł dać aktualnym mistrzom NBA jeszcze zwycięstwo w regulaminowym czasie gry, ale przestrzelił zza łuku.

Dogrywka ułożyła się tak, jak chcieliby tego Bostończycy. Od stanu 112:111, doprowadzili do wyniku 121:113, aby ostatecznie triumfować na własnym parkiecie 121:118.

Zryw Celtics celnym rzutem za trzy rozpoczął nieoceniony weteran, Al Horford. Skrzydłowy Jayson Tatum także dodał celny rzut zza łuku. To była kluczowa sekwencja.

ZOBACZ WIDEO: Historyczny wyczyn Polaka. "Daleka droga przede mną"

Tatum w całym meczu rzucił 34 punkty i zebrał rekordowe w karierze 19 piłek. Trafił tylko 9 na 27 oddanych rzutów z pola, ale też wszystkie 12 wykonywanych rzutów wolnych. Horford dodał do dorobku wicemistrzów NBA 20 "oczek". To ósmy z rzędu, a 34. triumf Celtics w tym sezonie.

- To był wielki mecz. Jeśli chodzi o mnie, wychodzę po prostu na parkiet i robię co mogę, aby pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa - mówił w rozmowie z mediami Horford. - Jest sezon zasadniczy. To tylko jeden mecz. Już się skończył. Ale to było naprawdę ważne spotkanie - dodawał Dominikańczyk.

Warriors na nic zdał się nawet fakt, iż umieścili w koszu 18 prób za trzy. Curry wywalczył 29 punktów, a po 24 "oczka" zdobyli Klay Thompson i Jordan Poole. Curry trafił szalony rzut z połowa na koniec pierwszej połowy, ale w sumie wykorzystał 6 na 18 prób dystansowych. Słabo za trzy rzucał też Poole (2/10).

Był to drugi i ostatni bezpośredni mecz tych drużyn w sezonie zasadniczym. Oba padły łupem gospodarzy - ekipa z San Francisco triumfowała 123:107, a teraz Bostończycy obronili własny parkiet (121:118). Warriors i Celtics mogą spotkać się już najwyżej w Finałach NBA.

Zacięty był też mecz Minnesota Timberwolves z Toronto Raptors. Wygrali go ci pierwsi 128:126, 25 punktów rzucił najlepszy po stronie "Leśnych Wilków" D'Angelo Russell. Rozgrywający 16 "oczek" rzucił w samej czwartej, decydującej kwarcie.

Brooklyn Nets rzucili się w szaloną pogoń za Phoenix Suns, w ostatnich 12 minutach odrobili 15 punktów (38:23), ale to nie wystarczyło, aby pokonać w czwartek drużynę z Arizony.

Gospodarze triumfowali 117:112, a 28 punktów i dziewięć asyst zapisał przy swoim nazwisku Mikal Bridges. Środkowy Suns, DeAndre Ayton miał double-double (24 punkty, 14 zbiórek). To ich 22. triumf w tym sezonie.

Nets pomimo powrotu do składu Kyriego Irvinga i jego 30 punktów, opuszczali parkiet na tarczy po raz siedemnasty w kampanii 2022/2023. Cały czas pauzuje kontuzjowany Kevin Durant, aczkolwiek ich rywale też byli poważnie osłabieni - Chris Paul i Devin Booker.

Wyniki:

Boston Celtics - Golden State Warriors 121:118 po dogrywce (25:26, 29:29, 28:34, 24:17, 15:12)
(Tatum 34, Horford 20, Smart 18 - Curry 29, Thompson 24, Poole 24, Wiggins 20)

Minnesota Timberwolves - Toronto Raptors 128:126 (31:37, 35:39, 35:33, 27:17)
(Russell 25, Edwards 23, Anderson 20 - Barnes 29, VanVleet 25, Trent Jr. 18)

Phoenix Suns - Brooklyn Nets 117:112 (35:29, 30:22, 29:23, 23:38)
(Bridges 28, Ayton 24, Johnson 19 - Irving 30, Claxton 20, Curry 16)

Portland Trail Blazers - Philadelphia 76ers 95:105 (14:26, 20:21, 31:22, 30:26)
(Lillard 25, Grant 24, Simons 16 - Embiid 32, Harden 16, Maxey 15)

Patryk Pankowiak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: Piąta porażka z rzędu. Co na to trener Anwilu?
King rzuca wyzwania najlepszym. Trener Stali mówi na co zasługuje prezes Król i jego zespół

Komentarze (0)