Były mistrz Polski na kolanach - relacja z meczu Rosasport Radom - Wisła Kraków

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Grzechem by było, gdyby ekipa Rosasportu Radom, z takim składem, jakim dysponuje w tym sezonie, traciła punkty w meczach drugoligowych. Podopieczni Piotra Ignatowicza po raz kolejny udowodnili, że już w tej chwili są gotowi do walki na znacznie wyższym poziomie.

Od pierwszej minuty pojedynku radomski team narzucił rywalom swój rytm gry. Rosasportowi nie przeszkodził w tym nawet fakt, że z powodu podkręcenia kostki na parkiet nie wyszedł Michał Nikiel. - Urazu nabawiłem się podczas pucharowego meczu z AZS-em Politechnika Radomska. Jeżeli zaistniałaby taka potrzeba, na pewno wyszedłbym na parkiet. Na szczęście chłopaki dali sobie radę beze mnie - mówi Nikiel.

Łatwość, z jaką radomianie przedostawali się pod kosz byłego, wielokrotnego mistrza Polski, wzbudzała zdumienie nie tylko wśród kibiców czy zawodników gości, ale także na ławce rezerwowych Rosy. Już w pierwszej kwarcie wsadami popisywali się Emil Podkowiński i Artur Donigiewicz. W destrukcji dzielił i rządził tymczasem Tomasz Sosnowik, co chwila dając kolejne "czapy" zawodnikom spod Wawelu.

Gdy sytuacja powtórzyła się w drugiej kwarcie, a rywali skutecznymi rzutami dobijał Donigiewicz, wydawało się, że zawodnicy z Krakowa przyjęli już do wiadomości, że do domu będą wracali na tarczy. Trener Wisły Marek Paulisch jak mantrę powtarza jednak swoim podopiecznym, że gra się do ostatniej syreny. Dlatego też krakowianie po przerwie z furią rzucili się do odrabiania strat. Stać ich jednak było zmniejszyć rozmiary przewagi rywali do 16 "czek". Radomianie tymczasem tylko czekali na możliwość do ponownego zrywu. Tym razem jednak ciężar gry na swoje barki wzięli młodzi zawodnicy. Prym wśród nich wiódł Jakub Zalewski. - Ważne jest zwycięstwo, istotne zdobycze punktowe, ale mamy do dopracowania po tym meczu jeden element - skuteczność - zauważył koszykarz. Wyniosła ona 28 procent. - Z drugiej jednak strony, wygrać przy takiej skuteczności to jest to. Ja jednak najbardziej cieszę się z tego, że w obronie tracimy bardzo mało punktów. Jeżeli utrzymamy tę tendencję, to będzie dobrze wróżyło naszemu teamowi - uzupełnił tymczasem Piotr Ignatowicz.

Wspomnianemu już wyżej Zalewskiemu, w dobijaniu gości w końcowych fragmentach gry towarzyszyli m.in. juniorzy Konrad Michałek i Karol Muszyński. Co ciekawe, ten ostatni swój występ przypieczętował celną trójką w ostatnich sekundach meczu.

Rosasport Radom - Wisła Kraków 81:51 (18:13, 23:10, 16:18, 24:10)

Rosasport: Donigiewicz 14 (2), Wiekiera 13, Podkowiński 13 (1), Sosnowik 9, Kardaś 9 (1) oraz Zalewski 9 (2), Wróbel 6 (1), Maj 5, Muszyński 3 (1), Michałek 0.

Wisła: Dwernicki 14 (2), Czepiec 13, Pająk 9, Eliasz-Radzikowski 4, Dudziewicz 2 oraz Banach 7, Piech 0, Kękuś 0, Haszczak 0, Inglot 0, Stec 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)