Ich wspólny bilans przed tym meczem wynosił 1-4. Ale już jest lepiej. Gwiazdorzy Mavericks w czwartek zachwycili. Luka Doncić w 40 minut, które spędził na parkiecie, zdobył 42 punkty i zanotował 12 asyst, trafiając 7 na 13 oddanych rzutów za trzy, a Kyrie Irving wywalczył 40 oczek (6/8 za trzy).
Drużyna z Teksasu, prowadzona przez swoich liderów, odniosła przekonujące zwycięstwo nad ekipą Philadelphia 76ers, aktualnie trzecią siłą Konferencji Wschodniej. Teksańczycy triumfowali na własnym parkiecie 133:126, odnosząc 33. sukces w tym sezonie.
- Luka był gotowy na imprezę. Ja też byłem dziś gotowy, żeby dobrze się bawić. To był jeden z tych meczów, w których pokazaliśmy, co potrafimy. Jestem wdzięczny, że nasza praca popłaciła, bo zawsze może to iść także w inną stronę - mówił w rozmowie z mediami Irving, który od lutego jest zawodnikiem Mavericks.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Doncić i Irving napisali historię klubu. To bowiem pierwszy przypadek, kiedy dwóch zawodników Mavericks rzuciło po 40 punktów w tym samym meczu. Dodatkowo zostali piątym duetem w NBA, który zrobił coś takiego na przestrzeni ostatnich 30 lat.
- Byli trudnym rywalem już z jednym czarodziejem koszykówki, którym był Luka. Teraz mają dwóch czarodziei. Zawsze trudno będzie się z nimi mierzyć. Dziś nas rozbili na kawałki - komentował skrzydłowy Sixers, Tobias Harris.
Goście z Filadelfii uzyskali aż 58-proc. skuteczności w rzutach z pola. Joel Embiid zdobył 35 punktów, James Harden miał 27 oczek i 13 asyst, ale to wszystko nie wystarczyło w czwartek, aby pokonać Mavericks.
Stephen Curry ma wrócić do składu Golden State Warriors już w najbliższą niedzielę, ale to nie koniec dobrych wieści dla fanów ekipy z San Francisco. Mistrzowie NBA pokonali właśnie Los Angeles Clippers 115:91 i odnieśli już czwarte z rzędu, a 33. zwycięstwo w tym sezonie.
Jordan Poole rzucił 34 punkty, Klay Thompson skompletował double-double (19 punktów, 11 zbiórek), a Draymond Green w niespełna 30 minut otarł się o triple-double (11 punktów, dziewięć zbiórek, dziewięć asyst). Warriors wygrali trzecią kwartę aż 42:16, a swoją wyższość potwierdzili również w czwartej odsłonie (28:19).
Clippers fatalnie rzucali. Uzyskali tylko 36-proc. skuteczności w rzutach z gry, trafiając zaledwie 9 na 43 prób dystansowych. Warriors nawet odpuszczali na obwodzie Russell Westbrook, zachęcając go do oddawania rzutów. Był zupełnie niepilnowany, spróbował pięć razy, ale nie trafił ani razu. Jedynym, który trzymał poziom w Clippers, był Kawhi Leonard, autor 21 punktów. Mason Plumlee zapisał przy swoim nazwisku 12 oczek i 20 zbiórek.
Wyniki:
Washington Wizards - Toronto Raptors 119:108 (24:20, 35:30, 30:28, 30:30)
(Kuzma 30, Porzingis 25, Gafford 18 - Anunoby 26, Poeltl 23, VanVleet 14, Barnes 14)
Dallas Mavericks - Philadelphia 76ers 133:126 (38:37, 33:30, 39:24, 23:35)
(Doncić 42, Irving 40, Bullock 15 - Embiid 35, Maxey 29, Harden 27)
San Antonio Spurs - Indiana Pacers 110:99 (21:29, 31:25, 31:16, 27:29)
(Sochan 22, Collins 18, Graham 18, Vassell 18 - Hield 27, Duarte 18, Turner 14)
Golden State Warriors - Los Angeles Clippers 115:91 (26:27, 19:29, 42:16, 28:19)
(Poole 34, Thompson 19, Kuminga 19 - Leonard 21, Gordon 16, Plumlee 12)
Czytaj także:
Kibice czekali na ten moment. Kevin Durant zadebiutował w Phoenix Suns
Gwiazdor mistrzów NBA, Stephen Curry bliski powrotu!