Królowie końcówek i derbów. "Zimne głowy" czołowej drużyny EBL

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Filip Matczak
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Filip Matczak

- Jesteśmy chyba jednym z liderów w PLK w zwycięstwach jednym lub dwoma punktami - powiedział trener Kinga Szczecin, Arkadiusz Miłoszewski. Jego drużyna nie boi się zaciętych końcówek, co udowodniła w derbach z PGE Spójnią Stargard (88:81).

W obecnym sezonie Energa Basket Ligi 25 meczów skończyło się różnicą jednego lub dwóch punktów. Do tej statystyki nie wliczyliśmy spotkań, które po dogrywkach kończyły się większą różnicą, ale po 40 minutach był w nich remis. King Szczecin rozegrał pięć takich pojedynków (bilans 4-1). Co ciekawe, lepiej prezentuje się... MKS Dąbrowa Górnicza (5-0), ale ten zespół w całym sezonie ma tylko dziewięć zwycięstw i może nawet nie awansować do play-offów.

King Szczecin takiego problemu miał nie będzie, bo obecnie zajmuje drugie miejsce i ma identyczny bilans (16-6), jak prowadząca w tabeli BM Stal Ostrów Wielkopolski. Również Trefl Sopot ma sześć porażek, a pięć spotkań przegrał WKS Śląsk Wrocław. Te drużyny rozegrały jednak o jeden mecz mniej.

- Nie patrzymy w tabelę. Wiedzieliśmy o tym ciężarze gatunkowym. To będzie się tasowało co kolejkę. Na pewno będzie bardzo ciekawie przed końcem rundy zasadniczej - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Arkadiusz Miłoszewski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan

King wygrał derby z PGE Spójnią 88:81, ale ten mecz również można zaliczyć do zaciętych końcówek. Goście prowadzili 84:81, a rezultat po przewinieniach technicznych oraz faulu Courtney'a Fortsona podwyższył serią czterech rzutów wolnych Tony Meier [b(tutaj czytaj relację z meczu). Skrzydłowego zabrakło w Lublinie, gdy w ćwierćfinale Suzuki Pucharu Polski zwyciężyli stargardzianie. Jakie wnioski wyciągnął szczeciński zespół po tej porażce?

- Byliśmy przygotowani taktycznie. Trochę zmieniliśmy obronę szczególnie na Fortsonie i to przyniosło efekt. Przestrzegałem zawodników żebyśmy zachowali zimne głowy do końca. W meczu w Lublinie to PGE Spójnia doprowadziła, że byliśmy bardzo nerwowi, a oni bardzo spokojni i nas rozrzucili, rozjechali - zaznaczył trener Kinga Szczecin.

- O wyniku decydowały szczegóły. Co zaważyło? Myślę, że w naszym wykonaniu gra zespołowa. Nie ustrzegliśmy się błędów natomiast było dużo zawodników w grze. Nie wyróżniłbym nikogo, ale cały zespół, który był na boisku. Również tych, którzy byli na ławce, bo oni też dają energię. Myślę, że w takim meczu derbowym to zaważyło - tłumaczył Arkadiusz Miłoszewski.

PGE Spójnia Stargard nadal nie dogoniła lokalnego rywala. W Energa Basket Lidze jej derbowy bilans jest fatalny. Dziewięć meczów i dziewięć porażek. Trener szczecińskiej drużyny chwalił jednak rywala. - Można powiedzieć, że wiemy o sobie wszystko. Chcieliśmy zawodników przygotować do tego meczu. Wiem, że to jest bardzo gorący teren i jeszcze derby. Pogratulować muszę zespołowi przeciwnika, że stworzyliśmy dla kibiców fajne widowisko. Myślę, że ten mecz mógł się podobać - przyznał Arkadiusz Miłoszewski.

- Myślę, że to był bardzo interesujący mecz dla wszystkich kibiców, ale niestety na końcu przegraliśmy, bo nie trafialiśmy. To był jeden problem - 3/17 rzutów za trzy nie wystarczy. Nie podobało mi się, jak graliśmy razem w ataku i walczyliśmy na tablicy. Mieliśmy nasze szanse, ale nie wykorzystaliśmy ich. Nie graliśmy wystarczająco szybko. Nie chodzi o bieganie, ale o to, że wymienialiśmy za mało podań. Oczywiście dobra obrona drużyny ze Szczecina, ale brakowało nam rytmu w ataku - tak przyczyny porażki swojej drużyny tłumaczył trener gospodarzy, Sebastian Machowski.

- Jak się gra już trzecie spotkanie to dochodzą szachy trenerskie. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani żeby zaskoczyć Spójnię. Myślę, że to było widoczne na parkiecie. Całe zachodniopomorskie może być dumne z tego meczu, bo dostarczyliśmy dużo emocji. Cieszymy się, bo każdy kto gra tutaj może się przekonać na własnej skórze, że nie jest to łatwy teren. Ten mecz nie należał do najładniejszych i najczystszych, ale to poświęcenie myślę, że zaważyło na wyniku końcowym - podsumował kapitan Kinga, Filip Matczak.

Patryk Neumann, WP SportoweFakty

Zobacz także: Co to był za wieczór Jakuba Musiała! Anwil pod ścianą

Komentarze (1)
avatar
DragonEnterQt
16.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz