Jeszcze na niewiele ponad dwie minuty przed końcem meczu było tylko 103:101 dla Knicks. Isaiah Hartenstein dobił jednak niecelny rzut RJ Barretta, a 22-latek szybko się zrehabilitował, bo trafił cztery następne rzuty wolne.
Heat chcieli odpowiedzieć, ale Kyle Lowry dwa razy spudłował, a drużyna Toma Thibodeau zamknęła spotkanie zrywem 9-2 i triumfowała ostatecznie na własnym parkiecie w hali Madison Square Garden 112:103, przedłużając serię.
Jalen Brunson był niesamowity. Grał przez pełne 48 minut i zdobył w tym czasie 38 punktów, dziewięć zbiórek oraz siedem asyst, trafiając 12 na 22 oddane rzuty z pola i 10 na 12 wolnych.
Barrett dodał 26 oczek, a Julius Randle miał 24 punkty. Knicks zwyciężyli nawet pomimo faktu, że popełnili 18 strat. Zdominowali jednak rywali pod tablicami, wygrywając walkę o zbiórki w stosunku 50-34.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie pięściarza. Sędzia musiał przerwać walkę
To ostatecznie nie był dzień Heat, którzy zaczęli środowy mecz od wygrania pierwszej kwarty 24:14. Dalszy przebieg spotkania ułożył się już po myśli Knicks, wliczając w to także szybką odpowiedź w drugiej odsłonie (36:23).
Jimmy Butler w 43 minuty wywalczył 19 punktów, siedem zbiórek, dziewięć asyst i cztery przechwyty, ale to nie wystarczyło. Gabe Vincent trafił tylko 3 na 10 rzutów z pola (0/3 za trzy), a Lowry 3 na 11 (2/8 za trzy).
Szósty mecz, tym razem w Miami, odbędzie się w nocy z piątku na sobotę o godz. 1:30 czasu polskiego.
Wynik:
New York Knicks - Miami Heat 112:103 (14:24, 36:23, 34:27, 28:29)
(Brunson 38, Barrett 26, Randle 24 - Butler 19, Adebayo 18, Robinson 17)
Stan serii: 3-2 dla Heat
Czytaj także:
Najlepszy, na razie, mecz tegorocznych play-offów! Anwil dosłownie to wyrwał
Skele prowadzi Stal! Katastrofalna ofensywa Czarnych