29 punktów i 13 zbiórek Alego Traore nie wystarczyły, by ASVEL Villeurbanne odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji Euroligi. W 2. kolejce lepsi okazali się przyjezdni ze Stambułu, których do wygranej poprowadzili Terence Kinsey (21 oczek) oraz Emir Preldzić. Słoweniec rzucał bardzo ważne punkty w dogrywce, choć wielką pracę wykonał również Omer Asik, zdobywca 13 oczek i 10 zbiórek. ASVEL mogło zakończyć spotkanie w regulaminowych czasie gry, lecz Ben Dewar przestrzelił z dystansu i w dodatkowych pięciu minutach skuteczniejsi byli goście, czyli Fenerbahce Ulker. Trener tej drużyny, Bogdan Tanjević nie krył zadowolenia z powodu pierwszej wygranej w tym sezonie na arenie międzynarodowej. - To był ciężki mecz i bardzo cieszymy się z tego, że po ostatniej lekcji, której udzieliła nam Barcelona, teraz zapisaliśmy na swoim koncie dwa punkty. Szkoleniowiec gospodarzy, czyli Vincent Collet natomiast starał się szukać pozytywów w grze swoich zawodników. - To jest sport, że czasami gra się całkiem dobry mecz i przegrywa. Mieliśmy swoje szanse, ale czegoś nam zabrakło. Czego? Doświadczenia, skuteczności, szczęścia? Mam nadzieję, że to zmieni się w kolejnych spotkaniach
ASVEL Villeurbanne - Fenerbahce Ulker Stambuł 76:78 po dogrywce (12:12, 12:17, 22:26, 18:9, 12:14)
(Traore 29 (13 zb.), Dixon 19 (3x3, 5 as.), Kangur 9 (1x3) - Kinsey 21 (7 zb.), Asik 13 (10 zb.), Preldzić 11 (1x3), Onan 10 (2x3))
Unicaja Malaga to prawdziwy fenomen w sezonie 2009/2010. Podopieczni Aito Garcii Renesesa przegrali jak dotąd wszystkie cztery mecze ligowe, lecz w Eurolidze gdzie przychodzi im się mierzyć ze zdecydowanie lepszymi rywalami, odnieśli dwa wielkie zwycięstwa. Przed tygodniem drużyna uporała się z Partizanem, a w środę różnicą prawie dwudziestu punktów rozprawiła się z jednym z kandydatów do triumfu w tych rozgrywkach, greckim Olympiacosem Pireus! - W lidze przegrywamy, tutaj wygrywamy. Każde dwa punkty są więc dla nas na wagę złota, bo poprawiają morale w drużynie. Wierzę, że choć wiele pracy przed nami, kierujemy się na właściwe tory - cieszył się po spotkaniu trener Reneses. Już po pierwszej kwarcie jego koszykarze mieli na kocie 30 oczek i choć w następnych odsłonach tak dobrze nie było, Olympiacos nie potrafił się zbliżyć na dystans mniejszy niż 10 punktów. - Moi koszykarze chyba myśleli, że skoro Unicaja nie wygrywa w lidze, to łatwo będzie ją pokonać. Brak koncentracji pokazał jak łatwo można ustawić sobie mecz już w pierwszej kwarcie. To dla nas dobra lekcja pokory i mam nadzieję, że już ostatnia - tłumaczył po ostatnim gwizdku szkoleniowiec czwartej drużyny Europy poprzedniego sezonu, Panayotis Iannakis. W jego zespole 17 oczek rzucił Nikola Vujcić, a o dwa mniej Milos Teodosić. 19 punktów dla zwycięzców zaliczył Taquan Dean, a walkę podkoszową zdominował Joel Freeland - double-double w postaci 10 oczek i 11 zbiórek.
Unicaja Malaga - Olympiacos Pireus 86:68 (30:18, 18:20, 23:12, 15:18)
(Dean 19 (3x3), Jeter 11 (1x3), Archibald 10, Freeland 10 (11 zb.) - Vujcić 17, Teodosić 15 (2x3), Kleiza 10 (1x3, 8 zb.))
- Nie kontrolowaliśmy tempa gry, zwłaszcza w trzeciej kwarcie, a także nie powstrzymaliśmy kontr rywala, o których tak wiele mówiłem przez ostatnie kilka dni. Dlatego prezgraliśmy - powiedział po meczu CSKA Moskwa - Lottomatica Rzym trener gospodarzy, Evgeni Pashutin. Jego podopieczni już w zeszłym tygodniu byli bardzo blisko porażki, ale w meczu z Maroussi zwycięstwo rzutem na taśmę zapewnił im Viktor Khryapa. Tym razem Rosjanin zagrał o wiele słabiej, choć świetny mecz zanotował Zoran Planinić. Chorwat rzucił 22 punkty i miał siedem zbiórek, lecz jego wysiłek poszedł na marne. Odnosząc zwycięstwo w stolicy Rosji, Lottomatika wysłała tym samym wiadomość do wszystkich potęg europejskich, że i ona będzie liczyć się w ostatecznym rozrachunku. Najlepszym graczem włoskiej ekipy był Andre Hutson (15 oczek), choć najważniejsze punkty zdobywali Herve Toure oraz Rodrigo de la Fuente (z linii rzutów wolnych) w momencie gdy gospodarze ze stanu 60:68 doszli na jeden punkt (69:70). - Nieczęsto ktokolwiek wygrywa tutaj w Moskwie. My zagraliśmy z sercem, walczyliśmy przez czterdzieści minut i myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo - podsumował grę swoich podopiecznych Nando Gentile.
CSKA Moskwa - Lottomatica Rzym 69:74 (22:26, 19:13, 12:19, 16:16)
(Planinić 22 (2x3, 7 zb.), Holden 12 (3x3), Siskauskas 10 - Hutson 15, Winston 13 (2x3, 5 as.), Toure 13 (1x3, 5 zb.), Jaaber 11 (1x3, 5 zb.))
O meczu mistrza Polski piszemy szerzej w osobnej relacji.
Real Madryt - Asseco Prokom Gdynia 94:72 (30:22, 21:11, 17:12, 26:27)
(Lavrinović 19 (5 zb., 5 as.), Bullock 15 (3x3), Garbajosa 13 (2x3), Kaukenas 11 (1x3), Llull 10 (1x3), Vidal 10 (1x3) - Woods 22 (4x3, 6 zb.), Logan 19 (3x3), Burrell 14 (1x3, 13 zb.))
Różnicą jedenastu oczek, 30:19, wygrali ostatnią odsłonę spotkania koszykarze Armani Jeans i tym samym wywieźli z Oldenburga dwa punkty. Mistrz Niemiec był bardzo blisko drugiego zwycięstwa (tydzień temu wygrał z Prokomem), gdyż prowadził od pierwszej do trzydziestej minuty, lecz końcową partię lepiej rozegrała ekipa z Włoch. - Przeciwnik, któremu chcę pogratulować świetnego debiutu w Eurolidze ostatnio, bardzo dobrze bronił przez większość meczu, lecz w ostatniej kwarcie udało się złamać ich defensywę i stąd nasza wygrana - powiedział na konferencji prasowej trener Armani, Piero Bucchi. Jego vis-a-vis na ławce EWE, Predrag Krunić żałował, że jego podopiecznym nie udało się utrzymać kilkupunktowej przewagi do ostatniego gwizdka. - Mieliśmy swoje szanse na zwycięstwo, ale rywal okazał się skuteczny wtedy, gdy tego najbardziej potrzebował. To świadczy o ich wielkości, a my oczywiście nie składamy broni. W jego zespole kapitalne zawody rozegrał Je’Kel Foster, autor 20 oczek, zaś najskuteczniejszym graczem drużyny z Mediolanu był Jonas Maciulis, który zdobył 18 punktów.
EWE Baskets Oldenburg - Armani Jeans Mediolan 70:79 (16:11, 19:23, 16:15, 19:30)
(Foster 20 (1x3), Perković 14 (6 zb.), Paulding 12 (1x3) - Maciulis 18 (2x3), Rocca 16 (6 zb.), Hall 11 (2x3, 5 as.), Mordente 11 (3x3))