Tomasz Herkt (trener Intermarche Zastalu Zielona Góra): Mam wyższe standardy estetyczne, jeśli wziąć pod uwagę naszą grę w tym meczu. Na pewno możemy cieszyć się z dwóch punktów, które zdobyliśmy, wygrywając z ŁKS-em. Jednak muszę powiedzieć, że te spotkanie było w naszym wykonaniu niedobre i nieudane. Mecz ten budził mój niesmak. Chcemy wytworzyć pewien standard gry, a nam się udaje go realizować tylko w niektórych przypadkach. Po dobrym występie w Stargardzie Szczecińskim, ja oczekiwałem od moich zawodników naprawdę dobrej gry. W naszym mikrocyklu nic się nie zmieniło, ćwiczyliśmy tak samo, jak zwykle. Na treningach wydawało się, że ten zespół rzeczywiście jest gotowy do prezentowania przyzwoitej koszykówki. Jednak w tej potyczce ukazała się nasza indolencja. Nie wiem, z czego to wynika, muszę porozmawiać z graczami. Przez siedem i pół minut trzeciej kwarty zdobyliśmy tylko dwa punkty, więc trudno to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Mimo tego cieszymy się ze zwycięstwa, bo każda wygrana jest lepsza od najpiękniejszej porażki.
Radosław Czerniak (trener ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź): To nie był słabszy dzień drużyny Zastalu. Po prostu mocno pracowaliśmy w obronie. Nasza defensywa nie była taka łatwa do przepchnięcia. Myślę, że ktoś, kto dobrze zna się na koszykówce, może powiedzieć, że obrona z obu stron była w tym meczu na wysokim poziomie, nawet jednym z najwyższych w tej lidze. Z kolei, jeśli chodzi o atak, to zbytnio nie można było zrobić w nim, co się chciało. Obie ekipy pokazały wiele dobrych elementów obronnych, więc sporo działań ofensywnych zostało wyeliminowane. Ponadto nie mamy typowego snajpera, więc ta nasza indolencja w ataku niestety istniała.