W kilku polskich miastach powstały w ostatnim czasie hale sportowe na miarę XXI wieku, jednak w grodzie Kraka na to się nie zanosi. Podczas sobotniego meczu z Lotosem Gdynia fani zespołu "Białej Gwiazdy" wywiesili transparent "Gdynia, Łódź, Lublin... Tylko Kraków zaściankiem? Prezydencie chcemy hali!!!". Same zawodniczki także chciałaby doczekać się godnego obiektu. Hala przy ulicy Reymonta, w której krakowianki podejmują swoje rywalki w rozgrywkach Euroligi przez europejskie władze została dopuszczona warunkowo do rozgrywania na niej spotkań tej rangi.
- Na pewno marzy się nam gra na nowej krakowskiej hali, w której mieściłoby się o wiele więcej widzów, spotkania byłby wielkim show, tak jak to jest podczas meczów w nowej hali w Gdyni. Wiadomo jednak, że to wiąże się z dużymi kosztami. Wiem, że to trudne w okresie kryzysu. Mam jednak nadzieję, że może nie za mojej kadencji, ale już przyszłe pokolenia będą grały w wielkiej krakowskiej hali - mówi Dorota Gburczyk, na łamach "Dziennika Polskiego".
Jak się okazuje krakowski klub połowę środków na budowę hali posiada ze środków z Unii Europejskiej. Drugą część musiałyby dołożyć władze miasta aby spełnić marzenia kibiców i koszykarek. - Wszyscy liczyli na to, że w związku z Euro 2012 ta hala zostanie wybudowana. Słyszałam, że miała być zapleczem stadionu Wisły. Wierzę jednak głęboko w to, że powstanie - mówi Gburczyk.