Wspaniałe widowisko stworzyły koszykarki obu zespołów podczas hitu 10. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet. Kwestia wygranej rozstrzygała się praktycznie do samego końca. - Dużo kosztował nas ten mecz, ale jestem mega dumna z całej drużyny i szczęśliwa, że wygrałyśmy mecz otwarcia naszej nowej hali przed taką wielką publicznością i to z takim przeciwnikiem, jak Polkowice. To zespół z Euroligi, który jest na pierwszym miejscu w polskiej lidze. Na pewno jest to też duża zasługa kibiców, którzy wspierali nas przez cały mecz - przyznała po spotkaniu Anna Jakubiuk, kapitan PolskaStrefaInwestycji Enei Gorzów Wielkopolski.
Jedną z bohaterek gorzowianek była Chloe Bibby. - Każdy pokazywał się do gry i miał swoje momenty. Kiedy Ania trafiła pod koniec trzeciej kwarty, to był dla nas bardzo istotny moment. Tak samo z Olą z narożnika. Każda miała swój udział. Tsineke przebijała się w ofensywie i rzucała spod kosza. Wiki weszła z ławki i była fantastyczna. To świetny, zespołowy występ. Podobnie w defensywie. Co prawda, popełniłyśmy kilka błędów, ale poradziłyśmy sobie z tym naszym sercem i determinacją. Jestem naprawdę dumna z tego, jak zagrałyśmy. Jedziemy dalej! - podsumowała.
- Lepszego scenariusza nie mogliśmy sobie wyobrazić. Na otwarcie hali prawie komplet publiczności, żywo reagującej. Do tego nasze dzieci z programu "Nauka, Sport, Przyszłość". Wielu ludzi, którzy pewnie po raz pierwszy byli na koszykówce, zobaczyli, jak wygląda ona na żywo. Poziom, który był zaprezentowany przez oba zespoły mógł się podobać. Szczególnie Polkowice w pierwszej połowie były doskonałe. Żeby wygrać ten mecz, to musieliśmy dużo zmienić. Cała odprawa w przerwie polegała na tym, żeby dziewczyny umotywować, że musimy zagrać agresywniej, bo inaczej Polkowice się po nas przejadą i skończy się różnicą ponad 20 punktów - zdradził nieco kulisów Dariusz Maciejewski, trener Akademiczek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży
Pośród gości miny były nietęgie. Urazem grę przypłaciła Liliana Banaszak. - Trochę w obronie nam zabrakło. Miałyśmy plan zatrzymać zespół z Gorzowa na pewnym pułapie punktowym. Nie udało się i to spowodowało, że mecz zakończył się tak, jak się zakończył. Kibicom na pewno mogło podobać się to spotkanie, ponieważ było zacięte. Obydwa zespoły walczyły na sto procent. Hala przyjemna. Trochę mało kolorów, ale przestrzenna. Kibice robią dobrą atmosferę - stwierdziła.
To, co działo się w nowo wybudowanej Arenie Gorzów, zrobiło wrażenie także na szkoleniowcu KGHM BC Polkowice i reprezentacji Polski, który odwiedzał również halę przy Chopina. - Ja sobie i wszystkim tutaj życzę, żeby przynajmniej na połowie meczów w Gorzowie było tyle ludzi, co na tym spotkaniu. Myślę, że ten mecz zachęcił, aby tę halę odwiedzać. Nie ma co porównywać. Nie będziemy porównywać małej hali z tą piękną tutaj. Jest bardzo fajna, jeśli chodzi o koszykówkę. Blisko są trybuny i to też jest ważne. To wsparcie dziewczyny z Gorzowa na pewno czuły. My na swoich plecach też czuliśmy kibiców z Gorzowa, przysłowiowo mówiąc. Cieszmy się, że takie hale są, grajmy na nich i je zapełniajmy. Jestem pewny, że żeńska koszykówka wróci na bardziej komercyjny poziom - mówił.
- Gospodarze kapitalnie otworzyli tę halę i jak najbardziej zasłużyli na koniec, żeby ten mecz wygrać. Dla nas to taki trochę zimny prysznic. Gorzów może się cieszyć, że rzucił 93 punkty, a my się z tego nie cieszymy, bo chcemy grać dobrą obronę, a tego zabrakło. Były kapitalne rzuty od Chloe Bibby, ciężkie rzuty od Ani Jakubiuk na sam koniec, ale 93 nam nie przystoi. To był główny powód, dla którego wyjeżdżamy z Gorzowa smutni - dodał trener drużyny przyjezdnej, która prowadziła przez większość spotkania.
- Zwariowaliśmy ofensywnie i zamiast zwolnić, to my się dostosowaliśmy do zespołu z Gorzowa, który gonił przez 30 minut. Zamiast poszukać przewag, które mieliśmy na danych pozycjach, to szukaliśmy niepotrzebnie pick and rolla, z którego za wiele w końcówce nie mieliśmy. Zabrakło też może timeoutu na końcu. Nie mogłem z niego skorzystać i tej reakcji mojej drużyny w końcówce zabrakło - zwrócił uwagę Kowalewski.
Czy jest szansa na to, aby w Gorzowie swoje mecze rozgrywała koszykarska kadra? - Jak bym mógł o tym decydować, to na pewno chętnie byśmy tutaj zagrali. Gorzów poniekąd jest koszykarskim miastem i zawsze w takich się fajnie gra. Czuć wsparcie od kibica, który rozumie koszykówkę. To trzeba rozmawiać między Gorzowem a federacją. Na pewno byłby to dla nas zaszczyt - zapewnił Kowalewski.
Póki co, gorzowianom pozostaje się cieszyć ze znakomitej inauguracji. - W pierwszej połowie goście zaskakali nas po głowie i kilkanaście punktów żeśmy stracili. Słabo wracaliśmy do obrony. Później zaczęliśmy lepiej zastawiać. Było dużo takich mankamentów, które bardziej wynikały z naszej miękkości niż z tego, że nie mamy umiejętności. Druga połowa była już całkiem inna, a sama końcówka to już rewelacja. Przełamanie przeciwnika i wygranie z tak bardzo dobrym zespołem z poziomu Euroligi, jak Polkowice, świadczy o tym, że możemy grać wysoko. Bardzo się cieszę z tego, że tyle ludzi przyszło i mam nadzieję, że to, co zobaczyli, skłoni ich, by przyjść następnym razem, a my organizacyjnie będziemy jeszcze lepsi - powiedział Dariusz Maciejewski.
Rozpoczęcie nowego rozdziału w postaci Areny Gorzów nie oznacza, że AZS nie wróci już do hali AJP. - Będą takie mecze, że zagramy przy Chopina i my tam z przyjemnością wrócimy. To nie jest dla nas problem - zdradził trener Akademiczek.
Wielokrotnie podnoszona jest kwestia atmosfery tworzonej przez kibiców. Przy Chopina dla zespołów przyjezdnych często była ona niezwykle trudna. - Hala przy Chopina jest specyficzna. Jeżeli przyjdzie tam nawet kilkaset osób, to robi wrażenie. Ludzie są naprawdę blisko boiska. Ci, co tam przychodzą, są nauczeni koszykówki od wielu lat. Trudno się gra zespołom przyjezdnym - tłumaczył Maciejewski.
A jak będzie w nowej sali? - Przy Słowiańskiej wiele będzie zależało od frekwencji na trybunach. Jeżeli będziemy w stanie zapełnić ten dół na każdy mecz, a to jest prawie półtora tysiąca, a do tego większość tych trybun wyżej, to atmosfera również będzie bardzo dobra. Ja to wiem i czuję. Do grania i oglądania warunki są nieporównywalne. Świetlana przyszłość dla wszystkich dyscyplin sportowych w Gorzowie, które będą miały wysoki poziom. Ta hala będzie na tyle sprzyjająca - dodał.
Kluczowe dla dalszej gry PolskaStrefaInwestycji Enea AZS-u w nowym obiekcie będą terminy i finanse. - Mamy pełną świadomość, że ta hala musi zarabiać na siebie, a będzie to robić przede wszystkim na wydarzeniach kulturalnych i konferencjach różnego rodzaju. Oby tych terminów nie było zbyt dużo - oznajmił trener Akademiczek.
- W sobotę przyszedł prezydent i dużo innych ludzi na pierwszy mecz i niedługo zapewne usiądziemy do stołu i będziemy rozwiązywać sytuacje, które my rozumiemy i strona przeciwna również. W Gorzowie są mądrzy, rozsądni włodarze, niezawistni, jeżeli będziemy rozmawiać na argumenty. My już swój mamy - bardzo dużo ludzi i fantastyczne widowisko. Dogadamy się finansowo i będziemy grać ten, następny i kolejne sezony również tutaj - zakończył szkoleniowiec gorzowskiej drużyny.
Czytaj także:
Dzieje się w polskiej lidze. Gorący telefon z Turcji
Tak to miało wyglądać. KGHM BC w drodze po marzenia