Otworzyły halę we Wrocławiu. Teraz zrobią to u siebie w Arenie Gorzów

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Chloe Bibby z piłką i Dariusz Maciejewski w tle
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Chloe Bibby z piłką i Dariusz Maciejewski w tle

W środę InvestInTheWest Enea Gorzów rozegrała pierwsze spotkanie pierwszej rundy play-off Women EuroCup jeszcze w hali Akademii im. Jakuba z Paradyża. Z kolei już w sobotę jako pierwsze zagrają o punkty w nowo wybudowanej Arenie Gorzów.

Gorzowianki wciąż mają szansę, by kontynuować grę w europejskich pucharach. W pierwszym starciu 1/16 finału Women EuroCup pokonały Union Feminine Angers Basket 49 74:67. To był wymagający mecz dla Akademiczek, co podkreślał trener drużyny.

- To jest silny, fizyczny zespół z mocnej ligi francuskiej. Grają całkiem inną koszykówkę niż w Polsce, szukają przewagi fizycznej na każdej pozycji. Nie ma tam jakiejś wirtuozerii, jeśli chodzi o ustawianą grę. Wszystko polega na tym, żeby znaleźć odpowiednie miejsce do podania piłki w strefę podkoszową i tam wszystko się rozstrzyga. Jeśli tego nie ma, to szukają odrzutu i rzutu za trzy punkty albo wyrwiesz piłkę po niecelnym rzucie i jest szansa na kontrę - ocenił Dariusz Maciejewski.

Sześciopunktowa przewaga wystarczy, by awansować dalej? - Za łatwo straciliśmy sześć punktów. Jakbyśmy mieli różnicę dziesięciu z taką drużyną, to wiadomo. Bardzo się jednak cieszymy, bo pokonać francuski zespół jest naprawdę bardzo trudno. Po raz pierwszy spotkaliśmy się z tym, żeby wszystkie zawodniczki przekazywały na obronie pick and rolla. Taki przekaz jest niespotykany w lidze polskiej, bo w większości jest to contain albo hedge, albo ice defence. Mają fizyczność, dlatego tak grają - podsumował środowy pojedynek szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Rośniemy". Wyjątkowe chwile w życiu reprezentantki Polski

W ostatnim czasie sporo meczów w Gorzowie rozgrywanych było w środku tygodnia, co nie miało dobrego wpływu na frekwencję. Jednakże przy Chopina i tak zawsze było głośno. W nowej Arenie Gorzów miejscowemu zespołowi będzie zapewne brakowało tej atmosfery z mniejszej, bardziej kameralnej hali. O całkowitej wyprowadzce nie ma jednak mowy.

- Na pewno. Nie uważam jednak, że to był nasz ostatni mecz. Będziemy często tutaj wracać. Zobaczymy, jak będzie się to spinało finansowo u nas. Jesteśmy klubem bardzo odpowiedzialnym. To pierwsza sprawa. Druga kwestia jest taka, że Arena Gorzów ma wartość widowiskową i będzie na pewno wiele terminów, które będą kolidować. Z przyjemnością będziemy więc wracać na Chopina, bo to nasz dom. Spędziłem tutaj 23 lata. Tym bardziej że mamy tu też klub, młodzież i liceum, które tutaj trenuje. To nasza świątynia koszykówki i trzeba mieć to w głowie. Jeszcze wiele spotkań w tym miejscu rozegramy - zapewnił Maciejewski.

W sobotę, już przy Słowiańskiej, gorzowianki zmierzą się z KGHM BC Polkowice. Będzie to hit 10. kolejki Orlen Basket Ligi Kobiet i jednocześnie sportowe otwarcie nowego obiektu w Gorzowie. Dla PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski będzie to drugie otwarcie w przeciągu kilku dni. Niedawno bowiem grały w nowej hali we Wrocławiu, gdzie przegrały ze 1KS Ślęza 72:81.

- Jesteśmy optymistami. Bardzo byśmy chcieli, żeby udało się zapełnić tę halę i odtworzyć atmosferę z Chopina. Są lepsze i gorsze bilety, ale zapewniam, że wszyscy będą mieli bardzo dobrą widoczność. Oczywiście z bliższej lub dalszej odległości, ale nie będzie przeszkadzał żaden filar - zachęcał trener.

- Marzymy w przyszłości o Eurolidze, a na razie do nas przyjeżdża Euroliga. Polkowice to piąta drużyna swojej grupy, mająca pięć zwycięstw z różnymi zespołami z całej Europy. To następny bodziec, który powinien przyciągnąć kibiców. Nie jest łatwe zapełnienie takiego obiektu, ale zrobimy wszystko, żeby tak się stało. Serdecznie wszystkim zapraszam. Pokażmy, że Gorzów kocha koszykówkę! - zakończył Dariusz Maciejewski.

Zobacz także:
Dzieje się w polskiej lidze. Gorący telefon z Turcji
Wszyscy mieli stan przedzawałowy. Hit rozstrzygnął się w ostatnich sekundach

Komentarze (0)