Mieli już 21 punktów przewagi, a przegrali 28. mecz z rzędu

Getty Images / Nic Antaya / Na zdjęciu: Jaden Ivey z Detroit Pistons
Getty Images / Nic Antaya / Na zdjęciu: Jaden Ivey z Detroit Pistons

Wydawało się, że to może być ten dzień, w którym Detroit Pistons wreszcie się podniosą. Prowadzili już ze świetnymi w tym sezonie Boston Celtics różnicą 21 punktów. Ale nic z tego nie wyszło.

Sensacja wisiała w powietrzu. Nikt nie przypuszczał, że najgorszy zespół NBA może w czwartek pokonać najlepszy. Tymczasem Detroit Pistons w pierwszej połowie prowadzili z jeszcze niepokonanymi w tym sezonie na własnym parkiecie Boston Celtics 64:43.

Ale druga połowa to była już zupełnie inna historia. Bostończycy błyskawicznie odrobili bowiem wszystkie starty, wygrywając trzecią kwartę aż 35:16. Mieli też rzut na zwycięstwo w regulaminowym czasie, lecz Jayson Tatum spudłował wtedy z półdystansu.

Gospodarze dokończyli jednak dzieła w dogrywce, w zaledwie pięć minut rzucili 20 punktów i ostatecznie pokonali Pistons 128:122, notując już 24. sukces w tym sezonie (15-0 u siebie).

ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną

Wspomniany Tatum rzucił 31 punktów, miał też siedem zbiórek, 10 asyst i pięć przechwytów, choć trafił tylko 11 na 31 oddanych rzutów z pola. Kristaps Porzingis dorzucił 35 oczek na zdecydowanie lepszej skuteczności (13/21 z gry).

- Jestem niewiarygodnie dumny z tej grupy, dziś nie mieli w sobie żadnego strachu. Słyszą tą całą krytykę i potrafią stawić temu czoła. Wiem, że to zaprocentuje - mówił w rozmowie z mediami trener Monty Williams, którego Pistons doznali właśnie 28. porażki z rzędu.

Drużyna z Detroit wyrównała niechlubny rekord Philadelphia 76ers i jest o jedną porażkę od ustanowienia nowego. Sixers na przełomie sezonów 2014/2015 i 2015/2016 doznali właśnie 28. porażek z rzędu. Pistons w czwartek na nic zdało się 31 oczek Cade'a Cunninghama.

Luka Doncić pauzował, a Minnesota Timberwolves pokonali jego Dallas Mavericks 118:110. Genialny występ zaliczył Anthony Edwards, który w 38 minut zdobył 44 punkty. Drużyna z Minneapolis z bilansem 23-7 jest na szczycie Konferencji Zachodniej.

Wybitny występ w czwartek zaliczył też Tyrese Haliburton. Lider Indiana Pacers zapisał przy swoim nazwisku 21 oczek i 20 asyst, a przy tym ani jednej straty. Goście z Indianapolis pokonali Chicago Bulls 120:104.

Wyniki:

Boston Celtics - Detroit Pistons 128:122 po dogrywce (27:30, 20:36, 35:16, 26:26, 20:14)
(Porzingis 35, Tatum 31, White 23 - Cunningham 31, Ivey 22, Bogdanović 17)

New Orleans Pelicans - Utah Jazz 112:105 (39:37, 20:14, 22:25, 31:29)
(Ingram 26, McCollum 22, Williamson 21 - Sexton 26, Markkanen 24, Kessler 11)

Minnesota Timberwolves - Dallas Mavericks 118:110 (37:26, 24:30, 37:35, 20:19)
(Edwards 44, Gobert 20, McDaniels 12 - Hardaway Jr. 32, Hardy 17)

Chicago Bulls - Indiana Pacers 104:120 (31:37, 21:26, 25:22, 27:35)
(Williams 22, DeRozan 21, White 16 - Turner 24, Haliburton 21, Hield 19)

Denver Nuggets - Memphis Grizzlies 142:105 (33:27, 32:31, 41:35, 36:22)
(Jokić 26, Murray 23, Watson 20 - Bane 23, Smart 17, Roddy 15)

Golden State Warriors - Miami Heat 102:114 (25:22, 26:36, 25:33, 26:23)
(Curry 13, Thompson 13, Wiggins 11, Moody 11 - Herro 26, Cain 18, Adebayo 17)

Los Angeles Lakers - Charlotte Hornets 133:112 (28:31, 30:26, 41:23, 34:32)
(Davis 26, Hachimura 17, James 17 - Bridges 20, Rozier 18, Miller 17)

Portland Trail Blazers - San Antonio Spurs 105:118 (14:38, 31:21, 29:28, 31:31)
(Grant 29, Brogdon 29, Henderson 25 - Wembanyama 30, Vassell 17, Sochan 16)

Czytaj także:
- Grali poważnie osłabieni. Odrobili 20 punktów do Doncicia i spółki
- Arka nawet bez przebłysku. Pełna dominacja Czarnych

Komentarze (0)