Fantastyczne wejście w spotkanie zaliczyli koszykarze Coastal Caroliny, którzy po niespełna dwóch minutach pojedynku prowadzili z Duke 6:0. Później było już zdecydowanie gorzej. Blue Devils bardzo szybko odrobili straty, by następnie wyjść na prowadzenie, którego nie oddali do samego końca. Przewaga podopiecznych Mike'a Krzyzewskiego była wręcz druzgocąca. Ponownie w pierwszym składzie Duke wyszedł Olek Czyż Tym razem Polak swoją grą nie zachwycił. Spędził on na parkiecie zaledwie 13 minut, w tym czasie gromadząc 2 punkty (1/3 z gry), 5 zbiórek, asystę i 2 straty. Rewelacyjnie spisywał się Kyle Singler, którego dziełem było double-double, w postaci 23 punktów i 11 zbiórek. W ekipie Chanticleers pierwszoplanową postacią był Mario Edwards. Obrońca Coastal Carolina jako jedyny miał dwucyfrową ilość oczek w swojej drużynie, 12. Ponadto zebrał on z tablic 5 piłek oraz miał jeden przechwyt. Przyjezdni w Cameron Indoor Stadium kompletnie nie mogli się wstrzelić, co niewątpliwie przełożyło się na tak sromotną porażkę. Dzięki wygranej Blue Devils swoją znakomitą passę 70 wygranych na własnym obiekcie z zespołami spoza konferencji. Było to również 30 zwycięstwo z rzędu z nierozstawionym teamem. - Ogólnie rzecz biorąc wykonaliśmy dobrą robotę - mówił po spotkaniu zadowolony ze swoich graczy Krzyzewski.
Nadal swoją grą nie zachwycają koszykarze Kentucky, którzy tym razem cało wyszli z wielkich opresji. Jeszcze 6 sekund przed końcem był remis 70:70, ale w ostatniej akcji piłka trafiła do Johna Walla, a ten trafił buzzer-beatera. - Byłem trochę zdenerwowany - mówił sam zainteresowany, który dodał: Gdy wleciała do siatki, ulżyło mi, to było wspaniałe uczucie. Koszykarze Johna Calipariego mimo, iż grali skutecznie oraz przeważali pod tablicami nie potrafili odskoczyć przeciwnikowi. Co więcej, w pewnym momencie Redhawks prowadzili...36:18! Wildcats przełamali swój impas i zredukowali wielki deficyt. Spora w tym zasługa wspomnianego wcześniej Walla. Freshman zapisał na swoje konto aż 19 oczek, a także 5 asyst, 3 przechwyty i 2 zbiórki. Patrick Patterson zanotował natomiast 23 double-double w swojej karierze. Dziełem skrzydłowego Kentucky było 17 punktów i 10 zebranych piłek. Obaj pozostali jednak w cieniu fantastycznego występu Nicka Winbusha. Ograny w NCAA, skrzydłowy Miami, trafił aż...8 trójek! W sumie uzbierał on 26 oczek oraz miał 6 zbiórek, asystę i blok.
Z wielką łatwością swojego przeciwnika pokonali zawodnicy Villanova Wildcats. Gracze Pennsylvanii zdecydowanie odstawali umiejętnościami, co dobitnie ukazała już pierwsza połowa pojedynku. Spotkanie zakończyło się wielkim pogromem Quakers. Aż sześciu zawodników Wildcats zapisało na swoje konto dwucyfrową ilość oczek. Najlepiej spisał się jednak Maalik Wayns. Defensor Villanovy zaczął mecz jako zmiennik, ale gdy wszedł, spisywał się bardzo dobrze. Ostatecznie spędził on na parkiecie 18 minut, notując 16 punktów i asystę. W drużynie gości walczył Darren Smith. Na nic zdało się jego 21 punktów, bowiem podopieczni Jay'a Wrighta byli znakomicie dysponowani.
Początek meczu zapowiadał łatwą wygraną Connecticut. Huskies w ekspresowym tempie odjechali swojemu rywalowi. Jednak w miarę jak zbliżał się koniec pierwszej połowy, coraz lepiej spisywali się koszykarze Colgate. Jeszcze niespełna 40 sekund przed końcem prowadzili oni 32:31, ale ostatnie słowo przed zejściem do szatni należało do gospodarzy. Po powrocie na parkiet zawodnicy Jima Calhouana grali już znacznie lepiej. Podobnie jak w pierwszej części spotkania, tak i tym razem bez większych problemów odskoczyli Raiders (seria 21:5). Tym razem przyjezdni nie zdołali zniwelować straty, co oznaczało porażkę. Kapitalny występ miał Stanley Robinson. Doświadczony gracz miał 100 procentową skuteczność z gry! (8/8). Robinson zdobył 18 punktów, miał 3 zbiórki, 3 asysty oraz 2 bloki. Dzielnie wspierali go, na obwodzie Kemba Walker oraz pod koszem Gavin Edwards. W ekipie Raiders nie zawiódł Mike Venezia, któremu w statystykach zapisano 17 oczek i 6 zbiórek. - Ten zespół Connecticut, zaczął grać jak prawdziwy team Connecticut - mówił Calhoun.
Prócz Olka Czyża, na parkiety wybiegli również inni Polacy. Krzysztof Janiszewski z Georgia Southern, grał przez 7 minut, i w tym czasie zgromadził 2 punkty oraz asystę. Jego zespół przegrał z South Carolina 66:90. Tyle samo oczek co Janiszewski miał Szymon Łukasiak. 22-letni gracz Jacksonville zdobył 2 punkty, zebrał jedną piłkę w ciągu 11 minut. Jaksonville przegrało jednak z Florida State 61:87.
Wyniki spotkań:
Kentucky Wildcats - Miami (OH) Redhawks 72:70 (36:39, 36:31)
(Wall 19, Patterson 17 (10 zb.), Cousins 10 - Winbush 26, Hayes 16)
Villanova Wildcats - Pennsylvania Quakers 103:65 (55:25, 48:40)
(Wayns 16, King 14, Reynolds 14, Stokes 14, Fisher 13, Pena 12 (10 zb.) - Smith 21, Belcore 16)
Duke Blue Devils - Coastal Carolina Chanticleers 74:49 (33:19, 41:30)
(Singler 23, Dawkins 13, Scheyer 10, Plumlee 10 - Edwards 12)
Connecticut Huskies - Colgate Raiders 77:63 (33:32, 44:31)
(Robinson 18, Walker 16, Edwards 14, Coombs-McDaniel 11, Dyson 10 - Venezia 17, Roemer 12, Gyawu 12)