Arka wpędziła się w kłopoty. Sokół był bliski, by to wykorzystać

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / PLK/Andrzej Romański / Na zdjęciu: Andrzej Pluta
Materiały prasowe / PLK/Andrzej Romański / Na zdjęciu: Andrzej Pluta
zdjęcie autora artykułu

Ależ emocje w Łańcucie. Gdy goście prowadzili 62:42 wydawało się, że jest po meczu. Gospodarze wzięli się jednak do pracy i doszli rywali na zaledwie jeden punkt. Ostatecznie szczęście było przy zespole z Gdyni, który wygrał 77:74.

Gdy w Łańcucie zespoły wracały do rywalizacji po przerwie, na tablicy wyników było 37:44. Wydawało się wówczas, że jeszcze wszystko może się zdarzyć, ale sześć kolejnych minut pokazało, że to goście są stroną wyraźnie dominującą (na tamten moment, bo nie był to koniec emocji). Po celnym rzucie trzypunktowym Bryce'a Alforda zrobiło się już 42:62! Nie był to jednak nagły zryw gdynian, ale tak naprawdę dalszy ciąg wcześniejszych wydarzeń.

Już drugą kwartę podopieczni Wojciecha Bychawskiego wygrali aż 23:8, zatem po zmianie stron Krajowa Grupa Spożywcza Arka po prostu kontynuowała to, co rozpoczęła przed zmianą stron. Taki obraz gry nie mógł jednak dziwić, skoro po trzydziestu minutach gry tercet liderów Sokoła, a więc Tyler Cheese, Terrell Gomez oraz Ikechukwu Nwamu miał na swoim koncie 15 punktów (łącznie 6/24 z gry).

Wydaje się więc, że 47:62, bo właśnie taki był wynik po trzech kwartach, to i tak niski wymiar kary dla gospodarzy jedynego niedzielnego spotkania Orlen Basket Ligi. W obliczu słabszej dyspozycji liderów, nieźle prezentował się Artur Łabinowicz oraz duet podkoszowych - Adam Kemp i Milivoje Mijović. W czwartej kwarcie Nwamu jednak wziął się do pracy, a gdy za trzy trafił Gomez, było tylko 63:71. Pozostawało wówczas nieco ponad pięć minut do końca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor NBA nie przestaje zadziwiać. Jak on to trafił?

Trener Bychawski poprosił wtedy o czas, ale ten na niewiele się zdał, gdyż jego gracze zamiast uspokoić sytuację, swoją nerwową grą doprowadzili do sytuacji, w której zrobiło się zaledwie 69:71! Po chwili było już za to 74:75. W ataku zagapił się Grzegorz Kamiński, rywale zabrali mu piłkę i dwa punkty w kontrze zdobył Nwamu. Do końca była bardzo duża nerwówka, ale ostatecznie dwa punkty pojechały do Trójmiasta.

Gdynianie popełnili całą masę błędów, ale mieli za to mnóstwo szczęścia. Bezbarwny tego dnia Tyler Cheese - przy wyniku 74:77 - spudłował dwa rzuty wolne, ale gospodarze wybronili kolejną akcję i mieli szansę na doprowadzenie do remisu. Znów jednak Cheese przestrzelił, a kolejną trójkę Nwamu zablokował Grzegorz Kamiński i mecz się zakończył.

Tym samym łańcucianie znaleźli się już w bardzo trudnej sytuacji w kwestii utrzymania się w wkstraklasie. Muszą do końca wygrać wszystkie mecze i liczyć na korzystny dla siebie układ w innych spotkaniach.

Muszynianka Domelo Sokół Łańcut - Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 74:77 (29:21, 8:23, 10:18, 27:15) Muszynianka Domelo Sokół:

Ikechukwu Nwamu 17, Adam Kemp 13, Artur Łabinowicz 13, Terrell Gomez 11, Milivoje Mijović 8, Tyler Cheese 7, Michał Kroczak 3, Filip Struski 2, Marcin Nowakowski 0.

Krajowa Grupa Spożywcza Arka: Andrzej Pluta 22, Adrian Bogucki 14, Grzegorz Kamiński 14, Bryce Alford 12 (10 zb.), Stefan Kenić 7, Seth Leday 6, Adam Hrycaniuk 2, Kacper Marchewka 0, Filip Matczak 0, Jakub Szumert 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1
45
31
14
3809
3560
76
2
44
28
16
3877
3656
72
3
41
23
18
3253
3373
64
4
35
25
10
2999
2719
60
5
40
19
21
3261
3192
59
6
35
21
14
3060
2825
56
7
34
20
14
2918
2825
54
8
34
17
17
3231
3119
51
9
30
16
14
2720
2707
46
10
30
16
14
2347
2382
46
11
30
14
16
2332
2395
44
12
30
13
17
2428
2520
43
13
30
9
21
2452
2753
39
14
30
9
21
2577
2729
39
15
30
8
22
2468
2737
38
16
30
5
25
2413
2653
35

Czytaj także: Hit dla mistrzów Polski! Świetny mecz w Ostrowie Wielkopolskim >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty