Początek spotkania był wyrównany. Pierwsze punkty zdobył akcją 2+1 Przemysław Frasunkiewicz. Szybko na prowadzenie wyszli goście ze Stalowej Woli, którzy najpierw trafili trójkę, a potem szybko za dwa punkty. Potem gra się wyrównała. Obie ekipy raziły nieskutecznością, głównie za trzy punkty. W pierwszej kwarcie na 13 rzutów wpadło tylko 3 trójki. Równie fatalnie wychodził rzuty wolne. O ile w Stali jeszcze to wyglądało jako tako, to w ekipie ze stolicy była już tragedia. Zarówno Mariusz Bacik jak i Harding Nana nie potrafili wykorzystać szansy na łatwe punkty. Raz Bacik i raz Nana nie wykorzystali dwóch wolnych z po kolei. Na błędach Polonii skorzystali zielono-czarni, którzy po prawie 7 minutach prowadzili 10:15. Ostatecznie końcówka należała do gospodarzy, ale i tak nie udało im się wyjść na prowadzenie po pierwszej kwarcie.
Drugą część meczu rzutem zza linii 6.25 rozpoczął Eddie Miller. Potem jednak do głosu doszli Stalowcy, którzy zdobyli dziewięć oczek z rzędu i odskoczyli na siedem punktów. Świetną zmianę dał Michał Wołoszyn, który pokazał, że jego mocną stroną są rzuty z obwodu. Dopiero w połowie kwarty znów trafili gospodarze. Stal podobnie jak w poprzednim meczu z AZS Koszalin zagrała bez klasycznego centra. To nie przyniosło spodziewanych rezultatów, gdyż gospodarze wykorzystali tą sytuację i na dwie minuty przed przerwą było tylko 31:34 dla Stali. Wśród Czarnych Koszul prym wiódł Miller, który zdobył do połowy aż 15 oczek w tym aż trzy razy trafił za trzy punkty. Stalowcy jednak potrafili jeszcze się zmobilizować w końcówce i znów odskoczyli. Na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku 33:40.
W trzeciej kwarcie stało się to, czego obawiano się w Stalowej Woli. Znów Stal przespała tę część meczu. Mimo że na początku trafił Jarryd Loyd to później było tylko gorzej. Przez cztery minuty Stalówka nie potrafiła trafić do kosza rywala. Polonia zdobyła 10 oczek z rzędu i wyszła na prowadzenie. Chwile trwała walka punkt za punkt, ale potem odskoczyli gospodarze. Najpierw na 3-4 oczka, potem dołożyli jeszcze kolejne i gdy wydawało się, że Stal w końcu dojdzie ostatnie słowo należało do Czarnych Koszul, które tą odsłonę niedzielnych zawodów wygrali 27:12 i prowadzili ośmioma punktami.
Na początku ostatnich 10 minut przewaga graczy ze stolicy wyniosła już dziesięć punktów. Stalowowolska maszyna się zacięła. Sygnał do ataku dał jednak niezawodny Wołoszyn, który dwiema trójkami zmniejszył rozmiary straty do czterech punktów. Do końca było 7 i pół minuty. Potem ten sam gracz nadal walczył i to głównie dzięki niemu Stalówka wyszła na prowadzenie. Skrzydłowy Stali w ostatniej części gry zdobył 14 z 25 punktów. W połowie tej odsłony spotkania po trójce Wołoszyna było już 64:68. Gospodarze cały czas starali się odrabiać straty. Prowadzenie gości wahało się na granicy 1-4 oczek. Końcówka zapowiadała się emocjonująco i taka też była. Stalowcy razili nieskutecznością z rzutów wolnych a Czarne Koszule z rzutów z gry. Na 11 sekund przed końcową syreną na linii rzutów osobistych stanął David Godbold i nie trafił żadnego z rzutów wolnych. Piłkę przejęli gospodarze, ale Brandun Hughes nie trafił na dwie sekundy przed końcem i to Stal cieszyła się z pierwszej wygranej na wyjeździe.
Polonia Warszawa - Stal Stalowa Wola 75:77 (17:18, 16:22, 27:12, 15:25)
Polonia Azbud Warszawa: Eddie Miller 22 (4x3), Brandun Hughes 15 (1x3), Harding Nana 15, Mariusz Bacik 11, Przemysław Frasunkiewicz 9, Joshua Alexander 2, Aleksander Perka 1, Alan Czujkowski 0, Kamil Łączyński 0, Marcin Nowakowski 0.
Stal Stalowa Wola: Michał Wołoszyn 23 (5x3), David Godbold 10 (1x3), Jacek Jarecki 10 (1x3), Michał Gabiński 9, Jarryd Loyd 9, Maciej Klima 7, Rafał Partyka 7 (1x3), Marek Miszczuk 2, Marius Kasiulevicius 0, Marcin Malczyk 0.
Sędziowali: Janusz Calik, Tomasz Trojanowski, Tomasz Tomaszewski.