- Wydaje mi się, że oni (zawodnicy - przyp. aut.) powinni przestać obawiać się tego. Boją się kibiców, mediów. Gdybym ja miał taką okazję, wówczas bez dwóch zdań zgodziłbym się na przejście do Knicks - powiedział Ron Artest.
30-letni koszykarz, który urodził się w Nowym Jorku liczył na to, że kiedy został wolnym agentem zgłosi się do niego Donnie Walsh z propozycją kontraktu. Jednak tuż po północy 1 lipca odezwali się do niego Lakers. - Wtedy już nie było się nad czym zastanawiać - wspomina Artest, który w draftcie 1999 liczył, iż to właśnie nowojorska drużyna wybierze go z numerem 15. Knicks sięgnęli jednak po Francuza Frederica Weisa.
Zdaniem zawodnika Jeziorowców jednym z graczy, którzy mogą poradzić sobie z oczekiwaniami jest LeBron James. - Tak, on temu podoła - kończy.