Początek dla Stali
Od prowadzenia 5:0 rozpoczęli mecz gospodarze. Świetnie w zawody wszedł Marek Miszczuk, który co chwilę zdobywał punkty dla Stalówki. Goście nie potrafili powstrzymać świetnie grającego środkowego zielono-czarnych, który z 21 oczek zdobytych przez Stal w pierwszej części gry na swoim koncie zapisał aż 17. Stalowcy w tej kwarcie grali zrywami. W 4. minucie meczu po trójce Patricka Okafora goście wygrywali 9:11, ale już 145 sekund później było 16:11 dla beniaminka z Podkarpacia. Potem jeszcze było 19:14 i gospodarze stanęli. Siedem oczek z rzędu zdobyła drużyna ze Starogardu Gdańskiego i wyszła na prowadzenie. Ostateczne słowo należało do Stali i po 10 minutach był remis.
Te rzuty wolne
Prawdziwą bolączką Stali Stalowa Wola są rzuty osobiste. W drugiej części gry gospodarze zdobyli tylko 15 punktów z czego 6 z rzutów wolnych. Szans było znacznie więcej, gdyż zielono-czarni nie trafili w tej odsłonie pojedynku kolejnych siedmiu. Pecha miał Michał Wołoszyn, który nie wykorzystał dwukrotnie szansy na łatwe oczka. Przez prawie 8 minut tylko raz Stalowcy trafili z gry. Pozostałem punkty padały właśnie z rzutów wolnych. Słabsza postawa Stalówki w tej kwarcie spowodowała, że goście odskoczyli na maksymalnie 6 punktów. Wydawało się, że do przerwy Stal przegrywać będzie tylko 3 oczkami, ale na sekundy przed końcem za trzy trafił Tony Weeden, który po 20 minutach miał na koncie aż 6 trafionych rzutów zza linii 6.25.
Świetna obrona Polpharmy
Po przerwie pierwsze punkty zdobył Miszczuk. Potem znów nastąpił przestój gospodarzy. Pięć punktów z rzędu zdobyli "Farmaceuci" i odskoczyli na 9-punktowe prowadzenie. Stalowcy nie potrafili zbliżyć się na nieco mniejszą odległość. Na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty na tablicy widniał wynik 44:56. Niektórzy z fanów zielono-czarnych straciło już zapewne na końcowy sukces. Gospodarze nie potrafili przebić się przez szczelnie grającą obronę Polpharmy. Przez 30 minut "Kociewskie Diabły" pozwoliły Stalowcom na rzucenie tylko 46 punktów. - Trener powiedział nam, że musimy zatrzymać gospodarzy na 70 punktów, a wtedy wygramy. Ta sztuka nam się udała - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl gracz Polpharmy Tomasz Ochońko.
Szczęście sprzyjało Weedenowi
Zmotywowani gospodarze niesieni świetnym dopingiem w półtorej minuty odrobili 6 oczek. Bardzo nerwowo w pewnym momencie zareagował Okafor i został ukarany przewinieniem technicznym. Stalówka po raz kolejny nie wykorzystała okazji na zdobycie dodatkowych punktów. Dwie szybkie akcje wyprowadzili gracze ze Starogardu Gdańskiego i odskoczyli na 8 oczek, a na sześć minut przed końcem było już 54:63. Wtedy wiatr w żagle złapali zielono-czarni i w dwie minuty doszli na 62:63. Znów jednak się coś zacięło. O ile w obronie było dobrze, to w ataku Stalówka nie wykorzystała 3 akcji. Nie udało się wyjść na prowadzenie. Dopiero Loyd na półtorej minuty przed końcem przełamał niemoc i Stal wygrywała 64:63. Goście trafili jednak w ciągu 45 sekund trzy wolne i wyszli na prowadzenie 64:66. Na 12,5 sekundy do końca dwa rzuty osobiste i był remis. Polpharma rozgrywała akcję, piłka trafiła do Weedena, a ten równo z końcową syreną trafił do kosza i szybko utonął w objęciach kolegów z drużyny. Na trybunach słychać było tylko jęk zawodu. Niewiele zabrakło, aby była dogrywka. Świetnie dysponowany Weeden trafił jednak po raz dziesiąty za trzy. - W podobnych okolicznościach przegraliśmy ze Zniczem Jarosław. Teraz udało się jednak wygrać - powiedział po spotkaniu uradowany zawodnik Polpharmy Łukasz Majewski.
Stal Stalowa Wola - Polpharma Starogard Gdański 66:69 (21:21, 15:21, 10:14, 20:13)
Stal Stalowa Wola: Miszczuk 28 (3x3), Loyd 14, Godbold 7, Kasiulevicius 6, Wołoszyn 4, Gabiński 4, Klima 2, Malczyk 1, Jarecki 0, Partyka 0.
Polpharma Starogard Gdański: Weeden 34 (10x3), Okafor 13 (1x3), Majewski 5 (1x3), Mirković 4, Ochońko 4, Kulig 4, Dąbrowski 3 (1x3), Angley 2, Trivunović 0.
Sędziowali: Piotr Pastusiak, Roman Putyra, Dariusz Zapolski.
Widzów: 1200.