Pojedynek ten pokazał, że pochodzący z Ukrainy trener ma w swoim zespole kilkunastu graczy, z których każdy może wiele wnieść. Do przerwy motorem napędowym Open Basket był Adam Kaczmarzyk. W trzeciej kwarcie ciężar zdobywania punktów spoczął na Jakubie Dryjańskim, w ostatniej części meczu swoją szansę wykorzystał wpuszczony z ławki rezerwowych Bartosz Gawroński. - To nie było tak, że ktoś miał piłkę i rzucał. U mnie nie ma zawodników od zadań, wszyscy robimy to samo i wiedzą, co mają robić. Jak rozgrywający czy center po zagrywce ma czystą pozycją to ma oddawać obowiązkowo rzut. To, że tak łatwo trafialiśmy to wynikło z ciężkiej pracy na treningach przez cały tydzień - mówi Vadim Czeczuro.
Jego drużyna kontynuuje zwycięską passę. Wygrana nad Księżakiem Łowicz jest piątym ligowym triumfem Open Basketu w rozgrywkach II ligi. - Jesteśmy na fali. Mamy dużą pewność siebie. Bardzo dobrze przygotowujemy się do spotkań. Naszym problem jest jednak brak koncentracji, co było widać w trzeciej kwarcie. Rywale zaskoczyli nas strefą i stanęliśmy z brakiem pomysłów na grę. W takich momentach musimy grac tzw. rzemiosło, czyli grac kombinacyjne zagrywki do końca - wyjaśnia trener Open Basket.
W przyszłym tygodniu pleszewską drużynę czekają dwa trudne spotkania. W Pucharze Polski ekipa Open Basket zmierzy się z Treflem Sopot, natomiast kilka dni później czeka ją starcie w Szczecinie z tamtejszym AZS-em Radex Szczecin, niepokonanym liderem grupy B. - Obojętnie z kim gramy to niema mowy o żadnym odpuszczaniu. Jesteśmy cały czas psychicznie nastawieni na odnoszenie zwycięstw - mówi Czeczuro.