- Teraz mogę powiedzieć coś, czego nie mogłem powiedzieć wcześniej - powiedział Przemysław Frasunkiewicz w wywiadzie, który ukazał się w mediach społecznościowych jego nowego pracodawcy, niemieckiego klub Rostock Seawolves.
To był początek wypowiedzi, która fanów Anwilu Włocławek - klubu, w którym trener spędził ostatnie lata - wprawiła we wściekłość. Zresztą nie tylko fanów, ale o tym za chwilę.
Czego Frasunkiewicz nie mógł powiedzieć wcześniej? - Nie byłem skoncentrowany w stu procentach na pracy we Włocławku od momentu, gdy usłyszałem o... - tutaj na chwilę się zatrzymał, a słowa nawiązywały do oferty ze strony niemieckiego klubu, która pojawiła się pod koniec marca.
- Nie będę kłamał, nie jestem gościem, który kłamie. Wykonywałem swoją pracę w stu procentach, ale w tym samym czasie, gdy masz świadomość takiej okazji, choćby z tyłu głowy, to wysysa z ciebie energię - dodał.
Żeby dokładniej zrozumieć oburzenie, cofnąć należy się do tego, jak zakończył się sezon 2023/2024 w wykonaniu Anwilu. Zespół, który wygrał rundę zasadniczą Orlen Basket Ligi prowadził w ćwierćfinałach - toczonych do trzech wygranych - 2:0 z PGE Spójnią Stargard.
Finał tej historii? Spójnia wróciła, wygrała decydujący mecz we Włocławku kończąc w sensacyjny sposób sezon "Rottweilerów", które celowały w mistrzostwo Polski...
Gwiazdor nie mógł uwierzyć
Z przegraną w takim stylu pogodzić nie mógł się Victor Sanders - lider i największa gwiazda Anwilu długo po zakończeniu piątego spotkania nie podnosił się z parkietu. Siedział sam w środkowym kole. Co chwilę ktoś przychodził go pocieszać, a on sam na końcu zalał się łzami żegnając z fanami (-- >> TUTAJ).
Do Sandersa wypowiedź Frasunkiewicza również dotarła. Amerykanin skomentował ją wymownie w mediach społecznościowych. "To jakieś gówniane szaleństwo. Pomyśleć, że codziennie zostawiałem na boisku krew, pot i łzy aż do ostatniej syreny. Po co?" - napisał na platformie X.
Jak do wszystkiego podchodzi Frasunkiewicz? - Faktycznie powiedziałem, że nie byłem na sto procent skoncentrowany i mogę dodać, że wewnętrznie źle się z tym czułem - powiedział w rozmowie z zkrainynba.com.
Dodał, że oferta z Niemiec pojawiła się w momencie, w którym zdawał sobie sprawę, że jego współpraca z Anwilem dobiega końca. Dodał, że nie mógł pozwolić sobie, by czekać do końca sezonu i wtedy dopiero szukać. - Dlatego agenci - od pewnego momentu w sezonie - zaczęli szukać mi pracy, ale to jest normalny zabieg w tym biznesie - przyznał.
Przy okazji skomentował też reakcję Sandersa. - Słyszę o oburzeniu ze strony pewnego zawodnika, ale zdradzę tylko, że agenci tego koszykarza też szukali mu nowych miejsc pracy podczas gry we Włocławku - rzucił i dodał kolejny raz, że to... normalny zabieg.
Nieprecyzyjna i niepełna wypowiedź
Najwięcej emocji wzbudził jednak fragment o tym, że nie był w stu procentach skupiony na pracy w Anwilu, bo z tyłu głowy miał wspomnianą opcje z Bundesligi. - Ta wypowiedź była nieprecyzyjna i niepełna. Bo każdy kto mnie zna, to wie że pracuję na 102 procent swoich możliwości. Nie potrafię przegrywać. Zawsze chcę zrobić jak najlepszy wynik, niezależnie od sytuacji - zapewnił.
- Mogę zapewnić, że do ostatniego gwizdka robiłem wszystko, by odnieść sukces, ale ze świadomością, że to są moje ostatnie chwile w tym klubie - zakończył przepraszając jednocześnie tych fanów Anwilu, którzy poczuli się urażeni.
Frasunkiewicz przejął Anwil w styczniu 2021 roku. Wygrał z nim m.in. FIBA Europe Cup, ale w dwóch ostatnich sezonach nie zdołał się przebić do półfinału Orlen Basket Ligi.
Zobacz także:
Bójka koszykarzy NBA w nocnym klubie. Wcześniej przegrali finał
Gwiazdor NBA zmienia klub! Przenosi się do Kalifornii
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Rajskie wakacje reprezentanta Polski