Zagraliśmy mniej zespołowo niż w poprzednich spotkaniach - rozmowa z Jackiem Jareckim, koszykarzem Stali Stalowa Wola

Koszykarze Stali Stalowa Wola nie wypełnili jednego zadania postawionego przez swojego trenera i nie zatrzymali Tonego Weedena. Ten gracz w decydującym momencie trafił za trzy punkty i rozstrzygnął losy spotkania. Stalowcy zagrali nieco inaczej niż w poprzednich meczach na własnym parkiecie. - Zagraliśmy mniej zespołowo niż w poprzednich spotkaniach - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zawodnik Stalówki Jacek Jarecki.

Kamil Górniak: Przegraliście rzutem w ostatniej sekundzie. Taka porażka na pewno bardzo was boli.

Jacek Jarecki: To było straszne. W ostatnich sekundach za trzy trafił Tony Weeden. Gdy dostał piłkę, to miałem złe przeczucia. W tym spotkaniu był świetnie dysponowany. Trafił dziesięć z czternastu rzutów za trzy punkty. To był fantastyczny mecz w jego wykonaniu. Mówi się trudno. Takie jest życie. Trzeba grać dalej i zapomnieć o tych sobotnich zawodach z Polpharmą.

Nie uczulałeś kolegów z drużyny na tego koszykarza?

- Wszyscy wiemy jakim Tony Weeden jest zawodnikiem. Staraliśmy się go dobrze kryć, ale miał swój dzień i trafiał prawie wszystko z obwodu. To było coś niesamowitego. Można rzecz, że ten gracz miał dzień konia.

Zagraliście na pewno słabiej niż w poprzednich potyczkach z Basketem Poznań czy AZS-em Koszalin.

- Uważam, że po raz kolejny zagraliśmy słabiej trzecią kwartę. W końcówce staraliśmy się dogonić Polpharmę i to nam się udało. Niestety już równo z końcową syreną Weeden trafił i przegraliśmy. Mam do siebie trochę pretensji. Zapominamy o tym spotkaniu i koncentrujemy się na kolejnych zawodach.

Znowu rzuty wolne. Dwa razy Michał Wołoszyn i raz Marius Kasiuleviciu nie wykorzystali dwóch rzutów osobistych.

- Niestety nie udało się im. zarówno Michał Wołoszyn jak i Marius Kasiulevicius są dobrymi strzelcami. Akurat im się nie udało. Trudno. Nie chciałbym go oceniać. Dopiero po obejrzeniu tej konfrontacji na spokojnie będę mógł powiedzieć coś więcej o niej, gdyż nie widziałem go w całości z boku.

W drugiej kwarcie przez dłuższy czas tylko właśnie trafieniami z rzutów osobistych głównie zdobywaliście punkty.

- Nasze akcje w ataku nie wyglądały tak jak powinny. Przez cały tydzień przed tą konfrontacją pracowaliśmy na grą w ofensywie. Nie wiem czy to przez naszą nerwowość, czy może przez tak dobrą obronę Polpharmy Starogard Gdański tak to wszystko wyglądało. Mam nadzieję, że w kolejnych pojedynkach będzie jeszcze lepiej i z Kołobrzegu wrócimy z uśmiechniętymi buziami.

Zanim czeka was pojedynek ligowy to w środę zagracie w Łańcucie z miejscowym Sokołem w ramach Pucharu Polski.

- Mam nadzieję, że w derbach Podkarpacia z Sokołem Łańcut wygramy i odbijemy sobie tą przegraną z Polpharmą.

Można rzec, że byłeś podwójnie zmotywowany przed zawodami z Polpharmą Starogard Gdański.

- Byłem zmotywowany przed tym spotkaniem, ale specjalnie nie starałem się udowodnić szkoleniowcowi gości, że nadaję się do tego zespołu. Podszedłem do tych zawodów z zimną głową. Nie zagrałem tak jak bym chciał. Dostałem także nieco mniej minut niż w poprzednich grach. Być może inni zawodnicy byli lepiej dysponowani ode mnie. Przegraliśmy i bardzo tego żałuję.

W poprzednich meczach zdobycz punktowa rozkładała się mniej więcej równomiernie. Z Polpharmą wyglądało to nieco gorze. Marek Miszczuk zdobył 28 oczek a kolejny Jarryd Loyd już o połowę mniej.

- Marek Miszczuk zagrał świetne zawody, był dobrze dysponowany w pojedynku z Polpharmą. Bardzo często rzucał i sporo z tym rzutów znajdowało drogę do kosza. Na pewno zagraliśmy mniej zespołowo niż miało to miejsce w poprzednich konfrontacjach. Bardzo szkoda tej przegranej. Mamy do siebie spore pretensje, że nie zagralem tak jak powinienem.

Źródło artykułu: