Stephen Curry w zawodowej koszykówce osiągnął już praktycznie wszystko, co można. Ma na swoim koncie cztery mistrzostwa NBA, dwa tytuły MVP, dwa tytuły króla strzelców. 10 razy brał udział w Meczach Gwiazd.
Lider Golden State Warriors może pochwalić się także nieskazitelnym bilansem podczas reprezentowania barw narodowych. Kiedy on gra, kadra USA jeszcze nigdy nie przegrała. Zdobył ze Stanami Zjednoczonymi dwa złote medale mistrzostw świata. Ale... brakuje mu jeszcze złota olimpijskiego.
Curry w wieku 36 w Paryżu zadebiutuje w takim turnieju. - Myślałem o tym i wyobrażałem sobie, jakie to uczucie, tak naprawdę od zawsze. I mówię całkiem poważnie. To mój pierwszy raz i kiedy widzę tych gości... KD (Kevin Durant przyp. red) występuje na przykład na igrzyskach już po raz czwarty. Wszystko z tym związane jest naprawdę wyjątkowe. Czuję olbrzymią ekscytację związaną z reprezentowaniem swojego kraju na tej imprezie - mówił mediom Curry.
ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Nastroje dopisują. Zobacz ostatnie dni przed igrzyskami od kulis
Gracz Warriors znany jest ze spektakularnych rzutów za trzy. Podczas paryskich igrzysk olimpijskich o efektowne trafienia teoretycznie powinno mu być jeszcze łatwiej, bo linia rzutów za trzy punkty usytuowana jest o 48,26 cm bliżej, niż w NBA.
Sam zainteresowany podkreślił jednak, że taka zmiana to niekoniecznie ułatwienie. - W NBA wiesz, czego się spodziewać i jesteś przyzwyczajony do tej odległości. Tu sytuacja jest inna, twoje stopy i palce mogą czasem zahaczyć linię. Rzuty mogą być oddawane ze zbyt dużą siłą, ponieważ nie jesteś przyzwyczajony do tej odległości - komentował Curry.
36-latek podkreślił jednak, że za kadrą USA pięć sparingów (wszystkie wygrane) i adaptacja do nowych warunków meczowych przebiega bardzo dobrze. Sam przyzwyczaja się do tej zmiany odległości.
Koszykarski turniej na igrzyskach olimpijskich rozpocznie się 27 lipca. Reprezentacja Stanów Zjednoczonych zagra w grupie C z Serbią, Portoryko oraz Sudanem Południowym.
Czytaj także:
Siedziała 10 miesięcy w więzieniu w Rosji. Teraz spotkało ją wielkie szczęście
Olbrzymie problemy kadry USA z Sudanem Południowym. James uratował Amerykanów