Marcin Gortat: Może gdzie indziej byłoby lepiej

W ostatnich spotkaniach polski środkowy Orlando Magic nie dostaje zbyt wielu szans. Taka sytuacja frustruje Marcina Gortata, który stwierdził, że nie chciałby zostać na Florydzie, jeśli będzie grał po pięć minut w meczach.

Łodzianin nie chce sabotować planów swojej drużyny i psuć chemii w zespole. Marcin Gortat chce wyjść z cienia Dwighta Howarda i pokazać na co tak naprawdę go stać.

- Kocham całą organizację, ale nie chcę zostać i cały czas być rezerwowym, który dostaje po pięć minut w meczu. Mam nadzieję, że ludzie to rozumieją. Wiem, iż w innych drużynach mógłbym odgrywać większą rolę - mówi Gortat.

Polak w tym sezonie rozpoczął swój nowy, pięcioletni kontrakt i jedynym rozwiązaniem jego sytuacji jest transfer. Jednak jak na razie Gortat czeka i nie chce stawiać żadnych warunków.

- Teraz o tym w ogóle nie myślę, ale pewnie za jakiś czas będę chciał porozmawiać z trenerem i powiedzieć mu co czuję. Jestem w stu procentach pewny, że zrozumie moją sytuację i podejmie najlepszą decyzję dla mnie i dla zespołu - dodaje środkowy Orlando.

W czternastu spotkaniach sezonu 2009/2010 Gortat spędzał na parkiecie średnio 18,6 minuty. W ostatnich czterech meczach było już znacznie gorzej. Najdłuższy występ to osiem minut.

Zdaniem trenera jest to spowodowane tym, iż Polakowi brakuje siły i energii. - Nie gra na tym poziomie, co w zeszłym roku. Oczywiście nie twierdzę, że spisuje się słabo. W wielu sytuacjach bardzo pomaga drużynie. Wierzę, że się odbije i wróci do wysokiej formy - stwierdził Van Gundy.

Od jakiegoś czasu uznaniem trenera cieszy się Brandon Bass. Zdaniem szkoleniowca Magic ten silny skrzydłowy może zagrać jako center. Oznaczałoby to, że Gortat dostawałby jeszcze mniej minut.

- Trudno jest wyjść na parkiet z myślą, że dostaje się trzy, cztery minuty. Trzeba się do tego przyzwyczaić - zaznacza Polak.

Komentarze (0)