Dariusz Szczubiał, trener Znicza Jarosław: Mecz miał dwa oblicza. Pierwsza połowa była wyrównana, w drugiej my zagraliśmy lepiej. W Sportino po raz pierwszy zagrało dwóch nowych koszykarzy. Trochę się tego obawiałem, bowiem w takich sytuacjach zazwyczaj chcą się oni dobrze pokazać, a to wywołuje w zespole entuzjazm. Z czasem w drużynie gospodarzy nastąpił taki sam moment, jaki u nas przed tygodniem w spotkaniu z Anwilem. Straciliśmy pomysł na grę, wkradło się zdenerwowanie i nie trafialiśmy z łatwych pozycji. Podobnie właśnie czyniło Sportino. Przyznam, że pomogło nam to w utrzymaniu dobrego wyniku, a później w odniesieniu zwycięstwa.
Andrzej Kowalczyk, trener Sportino Inowrocław: Naszym głównym problemem jest zbilansowanie drużyny; zarówno poszczególnych graczy, ich pozycji, jak i Polaków z obcokrajowcami. A co do meczu ze Zniczem, to my po prostu nie trafialiśmy spod kosza. Nie chcę wymieniać nazwisk, ale dwóch naszych graczy na 20 rzutów, jakie oddało, trafiło tylko 5. To bardzo słaba skuteczność i poniekąd miało to wpływ na wynik. Zadebiutowali u nas dwaj gracze - Quinton Day i Mindaugas Budzinauskas. Na pewno chcieli się pozytywnie zaprezentować, w pierwszej połowie zagrali dobrze, ale później trochę zbyt nerwowo, przez co popełniali dużo błędów.
John Williamson, skrzydłowy Znicza Jarosław: To był trudny mecz. Zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy żadna z ekip nie wypracowała sobie dużej przewagi. Kilka rzutów musieliśmy oddawać z trudnych pozycji, ale najważniejsze, że one wpadały. Z czasem graliśmy swoją koszykówkę. Cieszymy się ze zwycięstwa nad silnym przeciwnikiem.
Przemysław Łuszczewski, skrzydłowy Sportino Inowrocław: Po raz kolejny przespaliśmy trzecią kwartę. Dzieje się tak już któryś raz z kolei. Znów wychodzimy na parkiet po dobrych 20 minutach i gubimy rytm gry. Naprawdę nie wiem, czym to może być spowodowane. Daliśmy przeciwnikowi zagrać pod naszym koszem. On to wykorzystał, zbierał wiele piłek na atakowanej tablicy, często też dobijał w łatwy sposób swoje niecelne rzuty. Uzyskał przewagę i udało mu się dowieźć ją do końca meczu.