Trener Miodrag Rajković oszalał, a zawodnicy i sztab trenerski zaczęli biegać po parkiecie i rzucać się sobie w ramiona - tak wyglądała radość Śląska Wrocław po ostatniej syrenie finału Pekao S.A. Superpucharu Polski.
Więcej o meczu przeczytasz -->> Doskonały przedsmak sezonu w Orlen Basket Lidze. Superpuchar dla Śląska!
Śląsk wygrał 76:75 odrabiając wcześniej 14-punktową stratę. King Szczecin miał w samej końcówce jeszcze swoją szansę. Po niecelnych rzutach Angela Nuneza i Isaiaha Whiteheada, wicemistrzowie Polski mieli 10 sekund na odwrócenie losów pojedynku.
Piłka tuż przed końcową syreną znalazła się w rękach najlepszego w szczecińskim zespole Andrzeja Mazurczaka. Ten oddał rzut z narożnika, ale piłka zatrzymała się na obręczy. To oznaczało szał w obozie Śląska.
Mazurczak zakończył zawody z linijką na poziomie 16 punktów, 10 asyst i dziewięciu zbiórek. - Ten ich rozgrywający… Wow. Świetny koszykarz, grał dzisiaj niesamowicie! - przyznał po meczu Whitehead w rozmowie z super-basket.pl.
Lider wrocławian dodał, że ograniczenie mu swobody było kluczem do sukces. - Dopiero, gdy naprawdę mocno go zaatakowaliśmy, przestał się czuć tak komfortowo i mecz zaczął się dla nas układać lepiej - dodał.
King tym samym był bardzo blisko powtórzenia scenariusza sprzed roku. Wtedy w finale Superpucharu Polski szczecinianie pokonali Trefl Sopot 92:90. Rzut na zwycięstwo równo z końcową syreną trafił wtedy Avery Woodson. Tym razem jednak popularnego buzzer-beatera trafić się nie udało.
Obie drużyny - King i Śląsk - będą w gronie głównych faworytów w walce o mistrzostwo Polski w rozpoczynającym się już 4 października kolejnym sezonie Orlen Basket Ligi.
Zobacz także:
Duża wymiana w NBA. Gwiazdor zmienia klub!
Legendarny koszykarz kończy karierę. Był najmłodszym MVP w historii NBA
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego