Po meczu Artego - UTEX ROW: Zmiany kadrowe dały efekty

W meczu ostatniej kolejki pierwszej rundy rozgrywek Ford Germaz Ekstraklasy, UTEX ROW Rybnik przegrał dość niespodziewanie w Bydgoszczy z tamtejszym beniaminkiem - Artego. Trudno się zatem dziwić, że po meczu w obozach tych panowały zupełnie inne nastroje. Bydgoszczanki wygrały swój drugi pojedynek w najwyższej strefie rozgrywkowej, które znacznie poprawi humory wszystkim w walce o ligowy byt.

- Po takim spotkaniu nic innego nie pozostało mi, jak tylko pogratulować zespołowi z Bydgoszczy zwycięstwa. Dziewczyny zostawiły tutaj serce na parkiecie - powiedział po meczu szkoleniowiec rybnickiego zespołu Mirosław Orczyk. - Uczulałem przed meczem, że my musimy tutaj zagrać trochę bardziej inteligencją i doświadczeniem, żeby móc wywalczyć kolejną wygraną.

UTEX ROW Rybnik po serii bardzo dobrych spotkań przegrał niespodziewanie, gdyż drużyna Artego w dotychczasowych meczach triumfowała tylko raz. Podopieczne Orczyka grały ostatnio wyśmienicie, a wygrana w Polkowicach jest tego najlepszym dowodem. Co zatem stało się w Bydgoszczy?

- Dużo dało też wzmocnienie, jakim jest Australijka Payne. Pozostałe koszykarki czuły się pewniej na parkiecie. U nas niestety dzisiaj słabo zagrała nasza zawodniczka na pozycji numer pięć i to miało duże znaczenie dla losów meczu - kończy Orczyk.

Wspomniana Marita Payne zagrała bardzo przyzwoite zawody i w swoim debiucie zanotowała double-double, notując 16 punktów i 10 zbiórek. Australijska środkowa mocno zatem dała się we znaki ekipie ze Śląska. Te jednak nawet pomimo tego, mogły ten mecz spokojnie wygrać.

- Na pewno nie był to nasz dzień. Starałyśmy się podejść do tego meczu bardzo profesjonalnie, bo wiedziałyśmy, że dziewczyny z Bydgoszczy potrzebują wygranych. Udało im się wykorzystać atut własnej hali no i nasz słaby dzień, a to dało im sukces - mówi rozgrywająca ROW-u Katarzyna Suknarowska. - Zabrakło nam dzisiaj punktów spod samego kosza, bo nasza najwyższa koszykarka niestety nie zagrała dzisiaj dobrego spotkania.

Wspomniana zawodniczka podkoszowa to Amerykanka Devanei Hampton, która w ciągu niespełna 33 minut wywalczyła 8 punktów i 6 zbiórek. To z tych "pozytywnych" rubryk w statystyce. Hampton trafiła bowiem tego dnia zaledwie 4 z 16 oddanych rzutów z gry, spudłowała oba rzuty osobiste i popełniła aż 5 strat. To ewidentnie nie był jej najlepszy występ.

W zupełnie odmiennych nastrojach byli za to wszyscy związani z Artego. Najbardziej zdecydowanie szkoleniowiec ekipy Adam Ziemiński. - Mam nadzieję, że po zmianach, które następują w drużynie, będziemy grać lepiej. Dzisiaj wygrana jest bardzo cenna, ponieważ drużyna z Rybnika miała ostatnio kilka imponujących zwycięstw, takich jak np. w Polkowicach. Mam również nadzieję, że druga runda będzie dla nas lepsza, gdyż drużyny z dołu tabeli będziemy gościć we własnej hali - mówi opiekun beniaminka.

Artego chcąc walczyć skutecznie o utrzymanie się w Ford Germaz Ekstraklasie musiało dokonać zmian. Mówi się, że do drużyny dołączy jeszcze jedna zawodniczka zagraniczna, a włodarze klubu penetrują jeszcze rynek polskich koszykarek, które mogły by pomóc w realizacji celu. W tym składzie, jaki jest jednak na razie, bydgoszczanki również pokazały, że potrafią wygrywać.

- Jak na nasze możliwości zagraliśmy dobre spotkanie. Cieszę się, że pomogła nam obecność nowej zawodniczki, która dzisiaj debiutowała w lidze. Najcenniejszą rzeczą jest jednak fakt, że cała drużyna zasłużyła na słowa uznania. Bo nie ważne kto ile punktów zdobył, ważny jest wynik końcowy, dlatego tak bardzo cieszy mnie ten kolor protokołu, który trzymam w ręce. Długo czekaliśmy aż właśnie taki pojawi się znów u nas - dopowiedział Ziemiński.

Komentarze (0)