Godzina, która wstrząsnęła drużyną z Gliwic. Przerwa pomogła wicemistrzom

PAP / Marcin Bielecki / Koszykarz Kinga Szczecin Kassim Nicholason (L) i Aleksander Busz (P) z GTK Gliwice
PAP / Marcin Bielecki / Koszykarz Kinga Szczecin Kassim Nicholason (L) i Aleksander Busz (P) z GTK Gliwice

W Netto Arenie awaria przerwała spotkanie Kinga Szczecin z GTK Gliwice na prawie godzinę. Do tego momentu mecz był wyrównany, ale po powrocie obu ekip do gry gospodarze wrzucili wyższy bieg i zasłużenie wygrali 97:76.

Bardzo wyrównany i interesujący był mecz pomiędzy Kingiem Szczecin a GTK Gliwice, ale tylko do pewnego momentu. Jeszcze w trzeciej kwarcie podopieczni trenera Pawła Turkiewicza byli na prowadzeniu 51:50 oraz 53:52, gdy naprawdę dobry fragment notował Chris Czerapowicz.

Od tego momentu inicjatywę totalnie przejęli jednak gospodarze. Dwa ciosy - celnymi rzutami z dystansu - wyprowadził James Woodard, a gdy mocnym wsadem po podaniu od Andrzeja Mazurczaka popisał się Chad Brown, na tablicy wyników zrobiło się 60:54.

Oczywiście nie była to jeszcze przewaga nie do odrobienia, ale w Netto Arenie narodził się inny problem. Efektowna akcja zawodnika Kinga uszkodziła kosz, co przerwało mecz na blisko godzinę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!

W tym czasie przy naprawie brał udział nawet Krzysztof Król, pojawiły się kosze zapasowe i choć problemu nie udało się w pełni wyeliminować (nie działały zegary czasu akcji, ten podawany był zawodnikom ustnie), po ponad 50 minutach rywalizację wznowiono.

King kontynuował jednak swój odjazd, który rozpoczął od stanu 52:53. Przerwa jakby totalnie uśpiła gości, którzy grali bardzo niezorganizowany atak i pozwalali szczecinianom na coraz więcej. Tym samym zespół Arkadiusza Miłoszewskiego osiągnął dwudziestopunktowe prowadzenie i mógł do końca kontrolować to, co działo się na parkiecie.

Ostatecznie wicemistrz Polski wygrał 97:76, a z bardzo dobrej strony pokazał się Kassim Nicholson, autor 21 "oczek" dla Kinga. Gospodarze byli bardzo skuteczni na dystansie (11/21). Cztery trójki trafił Woodard, a po dwie dołożyli Teyvon Myers, Szymon Wójcik oraz wspomniany już Nicholson.

Wśród pokonanych wyróżnił się Czerapowicz, który po siedemnastu punktach zaaplikowanych Śląskowi, zdobył tyle samo w Szczecinie. Ekipa GTK, mimo że w całym starciu oddała więcej rzutów z gry od Kinga, miała dużo słabszą skuteczność z gry. Kluczowe okazały się jednak punkty z ławki. Ten element szczecinianie wygrali aż 40:18.

King Szczecin - GTK Gliwice 97:76 (20:17, 28:26, 23:13, 26:20)

King: Kassim Nicholson 21, Teyvon Myers 16, Andrzej Mazurczak 15, James Woodard 14, Szymon Wójcik 12, Chad Brown 8, Tony Meier 5, Mateusz Kostrzewski 4, Aleksander Dziewa 2, Michał Kierlewicz 0.

GTK: Chris Czerapowicz 17, Martins Laksa 12, Matt Milon 12, Łukasz Frąckiewicz 9 (11 zb.), Mario Ihring 8, Aleksander Busz 7, Malik Toppin 5, Kacper Gordon 4, Kuba Piśla 2, Michał Jodłowski 0.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty