Nie czujemy sie rewelacją - rozmowa z Bogdanem Pamułą, trenerem Stali Stalowa Wola

Stal Stalowa Wola w sobotę o godzinie 18.00 zmierzy się na własnym parkiecie z Energą Czarnymi Słupsk. Stalowcy we własnej hali są bardzo mocni, o czym przekonało się już kilka ekip. Stalowcy zdają sobie jednak sprawę, że sobotnie zawody będą bardzo trudne. - Ostatnie mecz Czarnych z Turowem i Asseco pokazały, że to bardzo wymagająca drużyna. Grają coraz lepiej z każdą kolejną potyczką - powiedział portalowi SportoweFakty.pl opiekun zielono-czarnych Bogdan Pamuła.

Kamil Górniak: W sobotę Stal zagra z Energą Czarnymi. Wcześniej mówił pan, że najtrudniejszym przeciwnikiem w ostatnich meczach 2009 roku będzie Polpharma. Wasz najbliższy rywal po problemach na początku sezonu rozkręca się jednak z każdym spotkaniem.

Bogdan Pamuła: Zgadza się. Polpharma i Czarni to są marki, które zawsze są mocne. Liga jest wyrównana. Ostatnie mecz naszego sobotniego przeciwnika z Turowem i Asseco pokazały, że to bardzo wymagająca drużyna. Grają coraz lepiej z każdą kolejną potyczką. Te zawody będą ostatnimi, jakie rozegramy we własnej hali przed świętami. Na pewno żadna konfrontacja w tym sezonie nie była dla nas łatwa. Spodziewam się, że będzie to mecz o wysokim potencjale grania. Jeśli nam zdrowia nie zabraknie to powinno być dobrze, gdyż zapału mamy w nadmiarze. Aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że to trudny i wymagający przeciwnik.

Czarni w ostatnich dniach wzmocnili się zawodnikiem reprezentacji Nigerii Gabe Muoneke, ale ten gracz do Stalowej Woli nie przyjedzie. To chyba korzystne dla was, gdyż ten koszykarz sprawiałby wam spore problemy pod koszem.

- Szczerze powiem, to nie wiem, czy zagra u nas czy nie. Są jakieś informacje, że dołączył do tego zespołu. Trudno powiedzieć, czy taki zawodnik w kontekście całego grania będzie im pomocny. Na pewno różnie to bywa z tymi debiutami. Nie myślimy o ich zmianach personalnych. Wiemy, że Czarni grają dobry basket. Trener Igor Miglinieks wprowadza różne swoje metody, które przynoszą efekt. Wiemy, że są mocni i nie możemy sobie dobierać rywali, tylko musimy grać ze wszystkimi.

Ponoć istniała obawa, że może nie dojść do spotkania, gdyż są jakieś problemy finansowe w Stalowej Woli.

- A tego to nie wiem. Takie informacje podobno po mieście krążą. Nas te problemy nie dotyczą. Jeśli by one były to i tak byśmy o nich nie myśleli. Przygotowujemy się normalnie do tych zawodów. Wszyscy mają zapał do gry. Tematu problemów nie ma.

Marek Miszczuk po piątkowym treningu schodził z lodem na ręce. Czy to coś poważnego?

- Są przeróżne dolegliwości. Niektórzy koszykarze mają też swoje lata, także przemęczeni są już tymi rozgrywkami i czekają na tą krótką przerwę. W ogóle to trudno mówić o takiej przerwie, gdyż jej przez święta nie mamy. Każdy czeka, aby pojechać do domu na nie i złapać oddech. Są różne problemy czy to ze stawem skokowym, czy z jakimś ubiciem. Oni zawsze po treningach okładają się lodem. To jest normalne.

Niewielu fachowców i trenerów spodziewało się tak dobrej postawy Stalówki w tym sezonie. Nie spodziewano się, że pojedynki ze Stalą będą takie trudne. Czujecie się rewelacją?

- Nie czujemy się. Jesteśmy zespołem, który ma walczyć i bić się o każde zwycięstwo. Korzystamy z tego co możemy osiągnąć. Na ocenę przyjdzie jeszcze czas po sezonie. Staramy się robić, to co robimy najlepiej i gramy tak jak potrafimy, a na razie jest dobrze. Najtrudniejsze jest jednak jeszcze przed nami. To, że mamy 5 zwycięstw, to wydaje mi się, że jest traktowane jako swego rodzaju niespodzianka. Z tego trzeba się cieszyć. Trzeba także zdawać sobie sprawę, że teraz jest dobrze i zrobić wszystko, aby nie było gorzej. Liga jest długa. Dopiero kończy się pierwsza runda. Te spotkania, które zaważą o tym, czy będziemy w tej górnej, czy dolnej części tabeli dopiero są przed nami.

Trzecia kwarta to bolączka Stali od kilku już lat. Czy w końcu uda się ją przełamać?

- Trudno powiedzieć. Analizuje się te mecze i w mojej ocenie może i mamy trudniejszą trzecią kwartę, ale ktoś ma czwartą. Ja wolę mieć gorszą tą trzecią właśnie. Może się tak złożyć, że 1-2 akcje mogą zadecydować, że ta gra wygląda w jednej odsłonie, tak jak wygląda. To nie jest jednak problem tylko nasz. W najlepszych ligach takie coś także ma miejsce, czy w europejskich pucharach. Nie jesteśmy wyjątkiem. Taka jest koszykówka. Kilka prostych błędów po rząd, czy 2-3 trójki trafione w ciągu krótkiej chwili może spowodować słabszą postawę w jednej kwarcie. To nie jest fatum nad zespołem.

Co może być kluczem do wygranej z Energą Czarnymi? Dobra obrona i te trójki, które są mocną stroną Stali?

- Na pewno mocna defensywa, ofiarność, którą wkładamy w każdy mecz jest nam pomocna w walce z tymi mocnymi ekipami. Trzeba być skutecznym, gdyż jeśli chce się wygrać, to trzeba zdobywać punkty. W moim odczuciu łatwiejszą rzeczą jest uniemożliwić komuś rzuty, niż samemu przebić kogoś właśnie punktami. Każdy szkoleniowiec to podkreśli, że kluczem do wygranej jest dobra obrona. Trzeba jeszcze te oczka zdobywać i ta równowaga musi być zachowana. U siebie jeśli będziemy potrafili zagrać dobrze w defensywie i w ataku zagramy na swoim poziomie to jesteśmy w stanie wygrywać. Dyspozycja rzutowa zależy od wielu czynników.

Polpharma skutecznie was zatrzymała. Grała 1 na 1, ograniczała rzuty za trzy punkty i zatrzymali was przed granicą 70 punktów, o której mówił ich trener. Stal gdy rzuca mniej niż 70 oczek, to przegrywa mecz.

- To jest tak samo z nami. My też zakładaliśmy, że mocną defensywą musimy wybić dobrze grającą w ataku Polpharmę. Mają oni w swoich szeregach kilku graczy, którzy dysponują dobrym rzutem. My też ich zatrzymaliśmy przed granicą 70 punktów. Czasami tak jest, że obie ekipy kładą nacisk na obronę i wtedy te spotkania są wolniejsze. Jest dużo walki, agresywności. Czasami mamy do czynienia z szachami. Jest dobra skuteczność, ale oddaje się tych rzutów nieco mniej. Skąd bierze się niski wynik. Wszystko zależy od specyfiki meczu.

Stal nie ma lidera. Ma pan na ławce 12 zawodników, z których każdy wnosi coś do gry. To na pewno jest atutem Stalówki.

- W moim odczuciu tak. Z taką świadomością budowaliśmy ten zespół. Skoro nie stać nas na wyjątkowych graczy, którzy stanowiliby o sile naszej drużyny, to musieliśmy budować skład, aby w każdych zawodach szukać tego gracza, który w danym meczu jest w najlepszej dyspozycji. Jest to też zaleta takiego grania. Co zrobić w sytuacji, kiedy jest lider i ma on słabszy dzień. Wtedy się szuka kogoś, kto zmieni oblicze zespołu. My mamy taki komfort, że ktoś zawsze wypali. Wtedy taki zawodnik może pociągnąć grę. Raz to u nas zrobił Miszczuk, raz czy dwa Wołoszyn, wcześniej Godbold czy Malczyk. Mamy z drużynie kilka takich czarnych koni. Mam nadzieję, że w każdej potyczce znajdzie się chociaż jeden taki, który pociągnie zespół.

Marcin Malczyk mówił, że ma pan ten komfort pracy, że na każdą pozycję są zmiennicy. Jeśli jeden zawiedzie, to jest drugi, który zagra dobrze.

- To też jest zaleta. W naszym zespole możemy tak układać mecze, aby wyszukiwać tego gracza, który ma dobry dzień.

W Stali o sile drużyny stanowią także wychowankowie.

- To jest może nie najważniejsze, ale bardzo ważne, gdyż liczy się efekt końcowy, czyli wynik. Nie ma chyba w Polsce klubu, który oparty byłby na wychowankach. Tak było kilkanaście lat temu. U nas to jest ewenement. Mamy w kadrze pięciu wychowanków, a zdarza się, że na placu czasem jest ich czterech. To na pewno jest dla nas satysfakcja, dla całego otoczenia, że potrafimy tak szkolić i utrzymywać ich w składzie, a nie opierać się na koszykarzach z zewnątrz, którzy przychodzą i odchodzą. Na pewno jest to przyjemna praca, jeśli zawodnicy i kibice identyfikują się z drużyną poprzez swoich wychowanków. Uważam, że jest to dobra sytuacja.

W Stalowej Woli jest ośrodek koszykarski, który szkoli zdolną młodzież. W szerokiej kadrze Stali jest dwóch graczy, którzy na co dzień grają w drugiej lidze w barwach OSSM PZKosz. Czy oprócz nich przygląda się pan jeszcze innym graczom? Wybijającą się postacią w tym zespole jest jeszcze Jakub Lewandowski.

- Ta ich droga do ekstraklasy jest jeszcze daleka. W tej chwili koncentrujemy się, aby na razie ten zespół utrzymać. Na pewno będziemy interesować się takimi młodymi zawodnikami z różnych ośrodków, nie tylko ze Stalowej Woli. Trzeba takich koszykarzy wyszukiwać i dawać im szansę. Co do Lewandowskiego, to niestety często nie mogę go oglądać w akcji, gdyż jest zbieżność ich meczów z naszymi, ale wiem, że ten chłopak ma możliwości. Tacy gracze poprzez pracę w takich ośrodkach na pewno wywindują się do góry. Trzeba czasu i cierpliwości, ale i świadomego działania ludzi, którzy tych zawodników prowadzą.

Źródło artykułu: