Paweł Blechacz (trener Kotwicy Kołobrzeg): W pierwszej połowie graliśmy źle w obronie. Mieliśmy problemy z szybkimi atakami Polonii 2011. Poza tym nie trafialiśmy z dogodnych pozycji. Podejmowaliśmy złe decyzje w ataku. W szatni powiedzieliśmy sobie, jak wrócić do gry. Wierzyliśmy, że mecz jeszcze trwa i wszystko jest możliwe. Poprawiliśmy obronę. W drugiej połowie straciliśmy tyle samo punktów co w drugiej kwarcie. Zespół zagrał tak jak powinien grać zespół, zawodnicy szukali się nawzajem i wykorzystywali błędy przeciwnika. Dziękuję wszystkim za mądrość i serce jakie włożyli w to spotkanie.
Mladen Starcević (trener Polonii 2011): Nie mogą przytrafiać nam się notorycznie sytuacje, kiedy nikt nam nie przeszkadza, a my nie możemy trafić. Trudno wygrać taki mecz. Kiedy spotkanie było bardzo równe, decydowało doświadczenie. Okazało się, że z naszej strony go zabrakło. Podobnie było w meczu z Polpharmą. Brak zbiórek w końcówce, brak szczęścia. W kluczowym momencie sędziowie odgwizdali piłkę niesioną naszemu zawodnikowi, ale nie mam o to pretensji, to może się przytrafić. Mam natomiast pretensje do zawodnika, który jest sam na sam z koszem i nie trafia, nie jeden raz, ale trzy razy. Po co wylewać tyle potu na treningach, a potem przyjść na mecz i nie być skoncentrowanym? Dwoma motorami drużyny byli w tym meczu Dardan Berisha i Jarosław Mokros. Obaj dużo pracowali, choć popełniali też błędy. Zabrakło im jednak wsparcia pozostałych zawodników.
Omni Smith (rozgrywający Kotwicy Kołobrzeg): W meczu mamy cztery kwarty. W pierwszej połowie graliśmy bardzo słabo, ale nie zrzucaliśmy winy na siebie nawzajem. W przerwie w szatni mobilizowaliśmy się i w drugiej połowie, szczególnie czwartej kwarcie zagraliśmy jak prawdziwa drużyna. Pokazaliśmy w tym meczu, że prezentując się jako zespół, możemy wygrać z każdym.
Tomasz Śnieg (rozgrywający Polonii 2011 Warszawa): Przed meczem wiedzieliśmy, jak ważne jest to spotkanie. Zaczęliśmy nie najlepiej, ale potem złapaliśmy swój rytm i do przerwy zyskaliśmy przewagę 13 punktów. Trudno powiedzieć, co się stało po przerwie. Czy uwierzyliśmy, że mecz jest wygrany? Nie graliśmy swojej koszykówki. Prezentowaliśmy się zbyt wolno. W końcówce musieliśmy liczyć na indywidualne umiejętności Dardana Berishy. Szkoda, że inni zawodnicy nie wzięli wtedy ciężaru gry na siebie.