PBG Basket w tym sezonie spisuje się poniżej oczekiwań. Po dobrym początku poznańscy koszykarze wyraźnie spuścili z tonu, przegrali kilka spotkań, a styl ich gry był daleki od obiecywanego przed rozpoczęciem sezonu. I prawdopodobnie o tym w poniedziałek w cztery oczy rozmawiali właściciel klubu Jerzy Wiśniewski i szkoleniowiec Eugeniusz Kijewski. - Wspólnie podjęliśmy decyzję, że trzeba dać drużynie nowy impuls, a ja będę pełnił inną funkcję - wyjaśnił Kijewski. Zapytany bezpośrednio czy to słabe wyniki są przyczyną takiej decyzji, odparł: Nie chcemy wracać do tego, co było.
Kijewski pozostanie w PBG Basket Poznań w roli dyrektora wykonawczego. - Chcemy wykorzystać ogromne doświadczenie, kontakty i szacunek, jakim obdarzony jest pan Kijewski - wyjaśnił Adam Bekier, prezes klubu. - Dyrektor wykonawczy będzie odpowiedzialny m.in. za realizację strategii klubu, współpracę z PLK i PZKosz, współpracę międzynarodową, będzie również sprawował opiekę nad PBG Basket Junior - dodał. Pojawienie się nowej funkcji nie oznacza, że z klubem pożegna się dotychczasowy dyrektor sportowy, Bartłomiej Tomaszewski.
Kijewski zapewnił, że zostanie w Poznaniu, nawet jeżeli dostałby ofertę poprowadzenia innej drużyny. - Podpisałem trzyletni kontrakt i chcę go wypełnić. Jestem w połowie - wyjaśnił. Dodał również, że nie będzie wchodził w kompetencje nowego szkoleniowca. - Jestem za tym, aby miał swobodę, chociaż oczywiście gdy przyjdzie odpowiedni moment, będzie poddany ocenie.
Następca Kijewskiego ma w Poznaniu pojawić się do końca roku, chociaż działacze liczą, że nazwisko zostanie ogłoszone jeszcze przed świętami. Do tego czasu drużynę poprowadzi dotychczasowy asystent Kijewskiego, Tomasz Jankowski. - Jeżeli się sprawdzi, to być może on będzie pierwszym trenerem - przyznał Bekier. Działacze przede wszystkim rozmawiają z trzema innymi szkoleniowcami, wszystkimi z zagranicy.
Na konferencji poruszono również temat Chrisa Johnsona. Amerykański środkowy w Poznaniu jest już od kilku dni, ale wciąż nie może zagrać, bowiem z Turcji nie dotarł tzw. list czystości od poprzedniego pracodawcy koszykarza. - Agent zawodnika wprowadził nas w błąd. Jeżeli do czwartku dokumenty nie dotrą, Johnson wraca do domu, a my rozważymy wejście na drogę sądową przeciwko jego agentowi - wyjaśnił Radosław Majchrzak, dyrektor zarządzający.