To był najlepszy sezon New York Knicks od 25 lat. Awansowali aż do finału Konferencji Wschodniej. Ale za porażkę w fazie play-off trener Tom Thibodeau i tak zapłacił posadą.
Klub poinformował o rozstaniu z trenerem zaledwie trzy dni po zakończeniu kampanii 2024/2025. Knicks musieli uznać wyższość Indiana Pacers w stosunku 4-2 i to drużyna z Indianapolis wywalczyła sobie awans do Finałów NBA.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Partnerka Dybali skradła show. Co za kreacja!
Prezydent klubu Leon Rose przyznał, że "organizacja skupia się wyłącznie na zdobyciu mistrzostwa" i w tym celu postanowiono "obrać inny kierunek", przedwcześnie kończąc współpracę z aktualnym trenerem.
- Nie wystarczających słów, aby podziękować Tomowi za serce i oddanie, które wkładał każdego dnia jako trener Knicks. Ostatecznie podjęliśmy decyzję, którą uznaliśmy za najlepszą dla organizacji. Tom zawsze będzie częścią rodziny Knicks i życzymy mu wszystkiego najlepszego - przekazał Rose.
Thibodeau doprowadził Knicks do dwóch kolejnych sezonów z 50 zwycięstwami – pierwszy raz od 1995 roku. W ubiegłym roku przedłużył kontrakt o trzy lata. Jalen Brunson, zapytany po porażce z Pacers o przyszłość trenera, odpowiedział: - Czy to poważne pytanie? Uważam, że to właściwy człowiek. Oczywiście, że tak - komentował.
67-latek był związany z Knicks od lat 90., kiedy to pełnił funkcję asystenta Jeffa Van Gundy'ego. Jego obecny asystent Rick Brunson grał wtedy w zespole i często zabierał syna – dzisiejszego lidera Knicks, Jalena – na treningi i mecze.
Zarząd przebudował zespół, oddając pięć wyborów w drafcie za Mikala Bridgesa i przeprowadzając wymiany Juliusa Randle'a i Donte DiVincenzo za Karla-Anthony'ego Townsa. Thibodeau, znany z forsowania podstawowego składu, wykorzystywał go najintensywniej w lidze. Pomimo świetnych wyników - 57,9% zwycięstw – Thibodeau nie dotarł nigdy do finałów NBA.