Oba zespoły znają się praktycznie na wylot, więc trudno będzie mówić o jakimkolwiek zaskoczeniu którejkolwiek ze stron. Półfinaliści stanęli już naprzeciwko siebie w tym sezonie w pierwszym etapie rozgrywek, kiedy to los zetknął ich w jednej grupie. Wtedy dwukrotnie lepszym okazała się drużyna CSKA, która wygrywała 85:76 w Vitorii i 70:62 przed własną publicznością. Oba zespoły spotkały się również już wcześniej w pojedynku półfinałowym. W 2005 roku Final Four rozgrywane było w Moskwie, a CSKA było murowanym faworytem do wygrania rozgrywek. W półfinale jednak na drodze podopiecznych Ettore Messiny stanęli właśnie zawodnicy z Vitorii, którzy sprawili mega sensację pokonując CSKA. Drużyna ze stolicy Rosji musiała poczekać na triumf w Eurolidze jeszcze jeden rok, by w 2006 roku pokonać w finale Maccabi Tel Aviv i wygrać turniej Final Four rozgrywany w Pradze.
Spotkanie zapowiada się niezwykle emocjonująco i zostało okrzyknięte przedwczesnym finałem. Oba zespoły dysponują znakomitą kadrą zawodników, którą kierują znakomici trenerzy. Główną siłą CSKA jest fantastyczna gra w defensywie. Największym atutem gry TAU jest natomiast szybka ofensywna gra. Co zatem zwycięży w tej konfrontacji?
Najwięcej uwagi Hiszpanie będą musieli z pewnością poświęcić greckiemu rozgrywającemu CSKA. Theodoras Papaloukas, bo o nim mowa, jest niewątpliwie liderem drużyny z Rosji, pomimo tego, że nie wychodzi w pierwszej piątce. Opiekować się nim będą rozgrywający TAU Pablo Prigioni oraz Zoran Planinic - i to właśnie od postawy w obronie tego duetu będzie zależało, czy moskiewska maszyna będzie odpowiednio nakręcana przez popularnego Theo. CSKA to jednak bardzo zbilansowana drużyna, która oprócz Papaloukasa ma jeszcze wiele mocnych atutów po swojej stronie. Niewątpliwie duże znaczenie będzie miało doświadczenie w rozgrywaniu meczy o taką stawkę przez graczy Armii Czerwonej. Kolejnym dużym plusem jest postać trenera Ettore Messiny, który jest uważany za najlepszego speca w swojej dziedzinie w Europie. Nie można zapomnieć również o takich nazwiskach jak Matjaz Smodis, David Andersen czy Ramunas Siskauskas, który w ubiegłym sezonie wygrał Euroligę z Panathinaikosem Ateny.
Z pewnością będzie to niezwykle trudne dla nas spotkanie. To tylko jeden mecz, dlatego może się tutaj wydarzyć naprawdę wszystko. Na tym etapie kluczowe wydaje się opanowanie i koncentracja. Wiadomo, że emocji nie da się wyeliminować, jednak trzeba panować nad tym co się robi na parkiecie. Jesteśmy przygotowani dobrze do tego meczu. W TAU nie ma jednego lidera, musimy powstrzymać cały zespół. - mówi skrzydłowy CSKA Ramunas Siskauskas.
Jest to kolejny ważny dla nas mecz. Musimy wyjść na parkiet i robić to, co do nas należy i jakie założenia zostały nam przekazane. Kluczem do wygranej będzie taka dyspozycja jak w trakcie całego sezonu, kiedy to już dwukrotnie udało nam się pokonać TAU. TAU posiada w swojej kadrze wielu znakomitych zawodników, dlatego musimy być przygotowani na wiele wariantów gry ze strony naszych rywali. - to słowa podkoszowego z Moskwy Matjaza Smodisa.
Drużyna TAU z pewnością nie położy się przed wielkim CSKA. Kluczowym zawodnikiem tej drużyny wydaje się być strzelec Igor Rakocevic. Od gry tego zawodnika zależy praktycznie wynik końcowy tej konfrontacji. Jeżeli Rakocevic zagra na swoim przyzwoitym poziomie Rosjanie mogą mieć kłopoty z pokonaniem TAU. Lider TAU jednak będzie z pewnością dobrze kryty, od takich zadań specjalnych w CSKA jest rozgrywający J.R. Holden. Z pewnością ważnymi ogniwami w kadrze chorwackiego szkoleniowca Nevana Spahiji będą dwaj gracze amerykańscy Pete Mickel oraz James Singelton. Kto jak nie oni mają na tym etapie rozgrywek pociągnąć swoją drużynę do sukcesów?
Będzie to spotkanie jednej z najlepszych obron przeciwko jednemu z najlepszych ataków. Myślę, że będzie to znakomite widowisko. CSKA to drużyna kompletna. Mają znakomitych rozgrywających oraz podkoszowych, którzy skutecznie rzucają z dystansu. Bardzo ciężko się gra przeciwko takiemu rywalowi, który jest w zasadzie kompletny. - komplementuje rywali Pete Mickej, zawodnik TAU.
Musimy umiejętnie balansować pomiędzy obroną i atakiem. Potrafimy grać dobrze w obronie, jednak obrona CSKA jest bardzo solidna. Mają jasne zasady jak poruszać się w obronie i wykonują te zadania znakomicie, dlatego my nie możemy dać się zwariować i podpuścić do jakiś szalonych zagrań. 4 lata temu pokonaliśmy ich w półfinale, dlaczego więc nie możemy powtórzyć tego wyniku? - zastanawia się rozgrywajacy TAU Pablo Prigioni.
Kluczową statystyką dla drużyny z Hiszpanii może okazać się fakt, że muszą zdobyć więcej niż 70 punktów w meczu. Statystyki nie kłamią. CSKA ma najlepszą obronę w Eurolidze i w spotkaniach, w których tracili mniej niż 70 punktów mają bilans 11:1. Gorzej to wygląda w spotkaniach, w których rywal przekroczył tą magiczną barierę. Tutaj bilans CSKA wynosi 4:4. Co na to TAU? W 23 dotychczas rozegranych spotkaniach, tylko w dwóch zdobyła mniej niż 70 punktów…
To moje siódme w karierze Final Four i każde jest zdecydowanie inne. Myślę jednak, że po roku przerwy tytuł wróci z nami do Moskwy. Mamy bardzo doświadczoną drużynę. Kluczem do wygranej jest to, że każdy zawodnik robi małe rzeczy, a to wszystko składa się w wielkie zagrania i wyniki. Myślę, że my właśnie to potrafimy i pokażemy to w półfinałowej rywalizacji z TAU. - zapewnia David Andersen.
To będzie ciężki mecz. Oni grają znakomitą koszykówkę, bo mają znakomitych zawodników. - komplementuje rywali Trajan Langdon. My pokonaliśmy ich już dwukrotnie w tym sezonie, jednak tamte mecze to już historia, a oni grają teraz zdecydowanie lepszą koszykówkę.
Początek tego spotkania o godzinie 21:00. Wcześniej, bo o 18:00, w pierwszym półfinale Maccabi Tel Aviv zmierzy się z Montepaschi Siena.