LeBron James w meczu przeciwko Toronto Raptors zdobył jedynie osiem punktów, co zakończyło jego niesamowitą serię 1 297 kolejnych spotkań w karierze, w których zdobywał dwucyfrową liczbę punktów.
40-latek mógł zdobyć punkty jeszcze w ostatniej akcji spotkania, ale podał wtedy do Rui Hachimury, który trafił za trzy punkty.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Zapytany o koniec swojego rekordu, LeBron podkreślił, że najważniejsze było zwycięstwo zespołu. - Ważne, że wygraliśmy - skomentował krótko. Jego drużyna zdobyła kluczowe punkty w końcówce, zapewniając sobie triumf nad Raptors 123:120.
Decyzja o podaniu piłki w kluczowym momencie pokazuje styl gry Jamesa, który zawsze stawia drużynę na pierwszym miejscu. - Zawsze gram właściwie. To było automatyczne - dodał LeBron. Trener Lakers, J.J. Redick, pochwalił jego intuicję i zdolność do podejmowania decyzji.
James mógł próbować sam zdobyć punkty w ostatnich sekundach, jednak postanowił przekazać piłkę. - Koszykarscy bogowie nagradzają te dobre decyzje - powiedział Redick.
Seria, którą w czwartek zakończył, była najdłuższą w historii NBA. Dla porównania Michael Jordan zdobywał co najmniej 10 punktów w 866 meczach z rzędu. Kolejny w tej klasyfikacji, aktywny zawodnik, Kevin Durant, ma obecnie 267 takich spotkań.