Ale też nie ma się co dziwić, bo znakomite wyniki w Eurolidze oraz coraz lepsza gra sprawiają, że wiślacka hala wypełnia się do ostatniego miejsca już nie tylko na meczach pucharowych, ale też w rozgrywkach PLKK. Kibice zwołują się na internetowych forach, stowarzyszenie wiślackich fanów organizuje dla kibiców kosza specjalne koszulki, a ci pchają się do hali, w której dopingują kulturalnie i głośno, przygotowując przy tym ciekawe oprawy. Ot, nastała w Krakowie moda na żeńską koszykówkę.
Za takie uwielbienie koszykarki odwzajemniają się coraz lepszą grą. Wystarczy zresztą wspomnieć ostatnie ligowe spotkanie w Krakowie, przeciwko rybnickiemu UTEX-owi, w którym Wisła Can-Pack, zgodnie z życzeniem fanów, dobiła ze swoim punktowym dorobkiem do "setki".
Zespół z Leszna skazany jest więc w sobotni wieczór na pożarcie, ale też nie wolno zapominać, że w poprzedniej konfrontacji obydwu drużyn Wisła Can-Pack przegrywała aż do 26 minuty gry, a ostatecznie po dość ciężkim boju wygrała 74:62.
Tym razem trudno spodziewać się podobnego scenariusza, bo w ostatnich meczach w Krakowie wiślaczki dość szybko rozstrzygały losy pojedynków, praktycznie już po I kwarcie. Wiele wskazuje na to, że tak będzie i tym razem.
Dodajmy, że w krakowskim zespole pod znakiem zapytania stoi występ Anny Wielebnowskiej, która doznała kontuzji na jednym z treningów. Z kolei w zespole z Leszna zabraknie pozyskanej właśnie Amerykanki Tracy Gahan, która w Polsce spodziewana jest dopiero w niedzielę.