Ekipa UMMC Jekaterynburg w tym sezonie ma jasno określony cel w postaci trzech trofeów. Aktualne mistrzynie Rosji do realizacji tego celu potrzebują jeszcze mistrzostwa Rosji oraz mistrzostwa Euroligi, bo puchar Rosji już wygrały. We wtorkowy wieczór Agnieszka Bibrzycka i koleżanki rozpoczęły decydującą walkę w Eurolidze koszykarek. W swoim pierwszym meczu fazy Eight Finals rozgromiły we własnej hali mający duże ambicje zespół Galatasaray Stambuł.
- Dobry początek spotkania pozwolił nam dzisiaj pewnie wygrać - powiedziała po meczu Deanna Nolan, która wtorkowy mecz zakończyła z dorobkiem 2 punktów, 3 asyst i 3 przechwytów. Rosyjski gigant faktycznie bardzo szybko uzyskał przewagę, bo po pierwszej połowie prowadził już różnicą 24 punktów. W trzeciej kwarcie UMMC dołożyło do tego kolejne 9 oczek i jasne stało się, że pierwsza wygrana w tej serii zostanie w Jekaterynburgu. - Wyszłyśmy na parkiet doskonale przygotowane do tego spotkania. Grałyśmy rozsądnie. Wtedy kiedy trzeba było przyspieszałyśmy grę, a gdy trzeba byłą ją zwolnić, zwalniałyśmy. Dzisiaj nie zwiodła nas również skuteczność skuteczność rzutach za 3 punkty, a to pozwoliło na łatwiejszą grę naszym podkoszowym - zakończyła Nolan.
Z takiego, a nie innego obrotu sprawy i wysokiej wygranej, zadowolenia nie krył opiekun UMMC Gundars Vetra. - Dzisiaj graliśmy przeciwko bardzo dobrej drużynie. W ich szeregach grają przecież jedne z najlepszych zawodniczek na świecie, jak Catchings czy Young. Jestem bardzo usatysfakcjonowany faktem, że odnieśliśmy tak pewną wygraną - mówił opiekun UMMC. Trudno się nie dziwić, bo jego podopieczne zagrały koncertowo i udowodniły, że w tym sezonie mogą w końcu zdetronizować Spartak Moskwa Region Vidnoje z tronu.
W zwycięskim teamie kolejny raz bardzo dobrze spisała się Bibrzycka. Polska rzucająca w 23 minuty wywalczyła 17 punktów i była najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu. "Biba" co prawda nie trafiła żadnego rzutu za 2 punkty, ale za to aż pięciokrotnie celnie przymierzyła zza łuku (na 6 prób) i nie pomyliła się z linii rzutów wolnych (2/2).
Galacie nie pomógł nawet debiut Tamiki Catchings, która wobec tak dysponowanych rywalek, nie miała dużo do powiedzenia. Popularna "Catch" w 36 minut na parkiecie zdołała oddać aż 12 rzutów z gry, ale tylko dwa z nich znalazły drogę do kosza.
Swoje podopieczne krótko próbował wytłumaczyć trener Zafer Kalaycioglu. - UMMC to niezwykle silna drużyna. Bardzo trudno w ogóle mierzyć się z takim zespołem - komentował opiekun Galatasaray, drużyny która w sezonie ubiegłym sięgnęła po Puchar Europy FIBA.
Trochę więcej do powiedzenie miała Esra Sencebe, rozgrywająca Galaty, która w Jekaterynburgu wywalczyła 10 punktów, 4 asysty, 3 przechwyty i 2 zbiórki. - Nie graliśmy dzisiaj dobrze w defensywie. Gdzieś zgubiliśmy naszą koncentrację, co pozwoliło rywalkom na zdobywanie łatwych punktów z czystych pozycji. To wszystko sprawiało, że ich przewaga rosła z każdą kolejną minutą meczu. Dopiero w drugiej połowie meczu udowodniliśmy, że grając zespołowo jesteśmy dobrym zespołem - powiedziała Sencebe.
Drugie spotkanie rozegrane zostanie w Stambule w piątek. - Aktualnie UMMC prowadzi 1:0, ale my będziemy się bardzo starali wygrać mecz we własnej hali - zapowiada Sencebe. - W Turcji nie pozwolimy drużynie Galatasaray na łatwą wygraną - odpowiada Vetra. Jedno jest pewne, żeby Galatasaray przedłużyło swoją przygodę z Euroligą, we własnej hali musi zagrać zdecydowanie lepiej, żeby chociaż nawiązać walkę z rywalkami.