Paweł Czosnowski (trener Znicz Basket): Bardzo obawiałem się tego pojedynki. Po trzech zwycięstwach z rzędu nie wiedziałem jak zareaguje mój zespół. Cały czas po głowie chodziła mi myśl, że możemy zlekceważyć rywala. A przecież katowiczanie są zespołem nieobliczalnym. Podkoszowi rywali są ostatnio w bardzo dobrej formie, dlatego ciężko ich zatrzymać. Nam w pierwszej połowie to się udało. Dobrze, że przez niemal cały mecz udało utrzymać się kilkupunktowe prowadzenie. Fizycznie zespół prezentuje się bardzo dobrze. Mimo wielu spotkań w lutym nie widać po zawodnikach większego zmęczenia. Grzesiek Radwan wystąpił z AZS AWF na własną prośbę. Na kilka sekund przed podaniem pierwszych piątek zapytałem się go czy da radę grać. Odpowiedział, że tak dlatego pojawił się na parkiecie
Mirosław Stawowski (trener AZS AWF Katowice): Ciężko jest wygrać mecz siódemką graczy. Z powodu kontuzji nie mogli zagrać Mateusz Dziemba, Kamil Wójciak i Krzysztof Wosz, zaś tylko na własną prośbę na boisku pojawił się Łukasz Wójcik. W dodatku nie byliśmy cierpliwi. Mieliśmy szukać punktów bliżej kosza, ale zbyt często oddawaliśmy rzuty z dystansu. To nie jest nasza gra, co skutecznie wykorzystywali zawodnicy z Pruszkowa W naszym zespole bardzo wiele zależy od rozgrywającego. Niestety Tomek Koczwara prezentuje nierówną formę, dobre spotkania przeplatając słabymi. Zagrał na swoim poziomie z Tychami i od razu inaczej funkcjonowała cała drużyna, zarówno obwód jak i zawodnicy podkoszowi. W pierwszej lidze nie da się tego oszukać. Rozgrywający musi dobrze prowadzić grę, wtedy zespół ma szansę na dobry wynik.