Tym razem bez happy endu - relacja z meczu KKS Tychy - Spójnia Stargard Szczeciński

Nowy trener = nowa jakość? Trudno to co prawda ocenić po pierwszym meczu, ale Grzegorz Chodkiewicz poprowadził Spójnię Stargard Szczeciński do pierwszej wyjazdowej wygranej od czterech spotkań. Spójnia w sobotni wieczór wywiozła cenne dwa punkty z Tychów, gdzie pokonała miejscowy KKS. Kibice KKS-u byli świadkami kolejnego horroru, w którym wynik decydował się do ostatnich sekund. Tym razem gospodarzom nie udało się w końcówce meczu zapewnić sobie wygranej.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Tyszanie do tej rywalizacji podchodzili bez Piotra Hałasa, który w środku tygodnia otrzymał przewinienie dyskwalifikujące w meczu z Politechniką Warszawską, a to oznaczało pauzę w hicie ze Spójnią. Na brak tego zawodnika mocno po meczu narzekał opiekun KKS-u Mariusz Niedbalski.

Po środowym meczu, który KKS wygrał z warszawskim zespołem 103:101 kibice ponownie liczyli na popis strzelecki obu zespołów. Tym razem w tyskiej hali obyło się jednak bez strzelnicy.

Pierwsze punkty w meczu zdobył dopiero w 4 minucie Mateusz Bartosz wykorzystując jeden rzut osobisty. Pierwsza kwarta to pojedynek gospodarzy z Hubertem Mazurem, który zdobył pierwszych 11 punktów dla Spójni, a KKS prowadził wtedy 12:11. W końcówce tej kwarty trójki trafili Łukasz Pacocha oraz Tomasz Bzdyra i gospodarze prowadzili 20:12.

- Koledzy zanotowali słaby początek. Popełniliśmy dużo strat, ale z czasem udało się załapać swój styl gry - mówił Hałas, który poczynania swoich kolegów obserwował z ławki rezerwowych.

Przewaga KKS-u sięgająca 10 punktów utrzymywała się do połowy drugiej kwarty. Wtedy zza łuku trafił Łukasz Grzegorzewski czym dał sygnał do ataku Spójni. W końcówce pierwszej połowy kilka udanych akcji przeprowadził Marcin Stokłosa, a straty przyjezdnych po 20 minutach wynosiły tylko 2 punkty.

- Widać, że obie drużyny walczą o każdy punkt i kibice mają co oglądać - mówiła w przerwie meczu Teresa Dembowska, prezes tyskiego zespołu. - Wierzę w swoich chłopaków i mam nadzieję, że dzisiaj wygrają.

Po przerwie zdecydowanie lepiej zaczęli grać podopieczni trenera Chodkiewicza. Obrona strefowa i skuteczna gra w ofensywie pozwoliła objąć prowadzenie 50:44 w 27 minucie, kiedy to zza linii 6,25 trafił Stokłosa. To jednak mocno zmobilizowało gospodarzy. Run 10:2 pozwolił wyjść na prowadzenie 54:52 po punktach Kamila Nowaka i decydująca kwarta zapowiadała się niezwykle interesująco.

Gdy czwartą kwartę fantastycznie rozpoczął Piotr Pustelnik, który trafił za trzy oraz kapitalnie obsłużył asystą Krzysztofa Mielczarka, KKS objął prowadzenie 61:56. Wydawało się wtedy, że tyszanie załapali swój rytm gry i dowiozą wygraną do końcowej syreny. Gospodarze jednak w tym momencie stanęli, a rywale byli bezwzględni. 12 punktów z rzędu i ekwilibrystyczna trójka Stokłosy dały prowadzenie 68:61, a do końca meczu pozostawały jedynie 3 minuty. Tyszanie starali się jak tylko mogli, żeby odrobić straty, ale zawodnicy ze Stargardu Szczecińskiego byli praktycznie bezbłędni na linii rzutów osobistych. Dzięki temu Spójnia wygrała 79:74, a trener Chodkiewicz mógł cieszyć się z udanego debiutu.

- Co ja mogłem zmienić. Jestem z zespołem kilka chwil. W trakcie meczu udzielałem tylko uwag. Nie będę się tutaj wymądrzał. Jeżeli uda mi się zrobić coś odrobinę lepiej w porównaniu z poprzednikiem, będę bardzo zadowolony - skomentował spotkanie Chodkiewicz.

Spójnię do wygranej poprowadził duet Marcin Stokłosa - Hubert Mazur. Pierwszy zanotował 20 punktów, 7 asyst i 6 zbiórek. Co prawda popularny "Stoki" zanotował też 11 strat, ale kto będzie o tym pamiętał po tym sukcesie?

W ekipie pokonanych najlepiej wypadł Krzysztof Mielczarek. Skrzydłowy KKS-u zanotował 8 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst i 4 przechwyty. 18 oczek zapisał na swoim koncie Łukasz Pacocha, ale 9 strat oraz złe decyzje w końcówce meczu nie wpływają dobrze na ocenę gry lidera tyskiego zespołu. Po kontuzji kolana do gry wraca Marcin Salamonik, który w 17 minut wywalczył 9 punktów i 8 zbiórek.

- Na pewno zabrakło nam Hałasa, który jest ważnym ogniwem w grze w defensywie. Miał on kryć Stokłosę, a musiałem w to mocno zaangażować Pacochę - mówił po meczu Niedbalski. - Po pierwszej połowie miało być plus 10, a nie nie plus 2 i całkiem inaczej grało by się nam w drugiej części meczu. Teraz pozostało nam liczyć na play offy i tam będziemy chcieli odwrócić wszystko na swoją korzyść.

KKS Tychy - Spójnia Stargard Szczeciński 74:79 (20:12, 17:23, 17:19, 20:25)

KKS: Łukasz Pacocha 18, Kamil Nowak 11, Piotr Pustelnik 10, Mateusz Bartosz 9, Marcin Salamonik 9, Krzysztof Mielczarek 8, Tomasz Bzdyra 7, Paweł Olczak 0

Spójnia: Hubert Mazur 23, Marcin Stokłosa 20, Łukasz Grzegorzewski 11, Wiktor Grudziński 9, Jerzy Koszuta 8, Filip Dylik 6, Paweł Polowy 2, Andrzej Molenda 0, Arkadiusz Soczewski 0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×