W Tychach nie chcą powtórki z ubiegłego sezonu

Drużyna KKS Tychy dobija się do bram Polskiej Ligi Koszykówki. W ubiegłym sezonie tyszanie byli bardzo blisko realizacji celu, ale w końcowym rozrachunku się nie udało. Tym razem na Śląsku nie chcą powtórki z ubiegłego z rozgrywki. Po ostatniej porażce ze Spójnią Stargard Szczeciński trudno jednak mieć nadzieję na awans do najwyższej strefy rozgrywkowej. KKS przegrał ważny mecz i faza play off zapowiada się dla niego drogą przez mękę.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

W sezonie 2008/2009 ówczesny Big Star Tychy pod wodzą Tomasza Służałka grał znakomicie i wydawało się, że awans do PLK jest na wyciągnięcie ręki. W pierwszej rundzie fazy play off tyszanie pokonali silny ŁKS i kolejnym rywalem była drużyna Stali Stalowa Wola. W Tychach chyba zlekceważyli i nie docenili rywala. Stal wygrała w półfinale rozgrywek serię z Big Starem 3:2, a w decydującym spotkaniu w Tychach zawodnicy ze Stalowej Woli wręcz zdemolowali gospodarzy. Marzenia o awansie trzeba było odłożyć na kolejny sezon, a w nim wszyscy boją się jak ognia powtórki z poprzedniego sezonu.

- Wszyscy mamy jeszcze w pamięci ten ostatni sezon i porażkę w kluczowym meczu, który zamknął nam drogę do awansu. Nie chcemy już wracać do tamtego sezonu i w tym mam nadzieję uda się zakończyć rozgrywki sukcesem - mówiła po meczu ze Spójnią Stargard Szczeciński Teresa Dembowska, prezes KKS Tychy. Patrząc jednak na tegoroczne zmagania tyszanie mogą mieć ogromne problemy odnieść sukces, gdyż grają bardzo nierówno.

Przed sezonem postanowiono w Tychach dokonać kilku bardzo istotnych zmian. Służałka na ławce trenerskiej zastąpił Mariusz Niedbalski. Do Polpharmy Starogard Gdański odszedł podstawowy środkowy Damian Kulig, a z zespołem pożegnał się też Krzysztof Mielczarek. Po tym ostatnim jednak szybko zatęskniono i w trakcie sezonu powrócił do ekipy KKS-u.

Ekipę wzmocniono też takimi zawodnikami, jak Piotr Hałas, Marcin Salamonik, a niedawno z PBG Basket Poznań sprowadzono młodego podkoszowego Mateusza Bartosza. To wszystko jest jednak i tak mało, bo najwięcej w Tychach zależy od postawy rozgrywającego Łukasza Pacochy. Gdy ten jest w doskonałej formie strzeleckiej, z KKS-em mało kto potrafi wygrać. Ostatnimi czasy Pacocha jednak nie gra rewelacyjnie, a to odzwierciedla się w wynikach zespołu. Porażka w Katowicach z AZS-em AWF czy we własnej hali ze Spójnią chluby nie przynoszą.

KKS gra bardzo nierówno, a Niedbalski ma nadzieję, że wszystko będzie toczyć się zgodnie z planem w decydującym momencie ligi, czyli w fazie play off. - O wszystkim zadecyduje faza play off. Tam musimy grać dobrze i skutecznie wykorzystując swoje silne strony, żeby wygrywać te najważniejsze spotkania, które mają poprowadzić nas do sukcesu - mówi Niedbalski.

W fazie play off szkoleniowiec KKS-u będzie już prawdopodobnie mógł liczyć na skrzydłowego Michała Sarana, który wrócił już do treningów po kontuzji kolana. Saran pojawia się już w meczowych składach, ale nie zdołał jeszcze wybiec na parkiet. Jego powrót do gry może sprawić, że Tychy będą mogły zmazać plamę po ubiegłorocznej wpadce ze Stalą.

Aktualnie zespół KKS Tychy zajmuje czwarte miejsce w ligowej tabeli i ma tylko punkt przewagi nad Spójnią. To oznacza, że w decydujących meczach tyszanie nie będą mogli liczyć na atut w postaci przewagi własnego parkietu (poza pierwszą rundą).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×