Zastal zrehabilitowany w ostatnim wyjazdowym meczu rundy zasadniczej - relacja z meczu Sokół Łańcut - Intermarche Zastal

To był ciężki mecz dla zielonogórskich koszykarzy, ale zwycięski. Popularni "Zastalowcy" długo męczyli się z drużyną Sokoła Łańcut i dopiero w ostatnich sekundach meczu, mogli być pewni zwycięstwa.

Marcin Jeż
Marcin Jeż

Zielonogórzanie do tego meczu przystąpili po dwóch poniesionych porażkach z rzędu. Drużyna Zastalu zarówno Siarce Tarnobrzeg, jak i KKS-owi Tychy, uległa jednym punktem. Można powiedzieć, że zielonogórskiej ekipie w tych spotkaniach zabrakło troszeczkę szczęścia. Dlatego też podopieczni Tomasza Herkta do Łańcuta jechali z myślą o zrehabilitowaniu się, ale już nie licząc na więcej szczęścia w końcówce, tylko na własne umiejętności.

Może początek potyczki na to nie wskazywał, bo to Sokół Łańcut zaczął od mocnego uderzenia, prowadzać 9:3. Ale w kolejnych fragmentach meczu, "Zastalowcy" zaczęli grać coraz lepiej, i w 6. minucie do gospodarzy tracili już tylko jeden punkt (12:11). Zielonogórscy koszykarze byli w "gazie", dlatego też Sokół długo nie nacieszył się swoim prowadzeniem. Po dwunastu minutach gry, ekipa przyjezdnych wygrywała już siedmioma "oczkami" (18:25), a tuż przed końcem pierwszej połowy, prowadzenie Zastalu osiągnęło nawet jedenaście punktów.

Po przerwie, dobra dyspozycja zespołu z Winnego Grodu nie była już tak widoczna. Z kolei tego samego nie można było powiedzieć o drużynie łańcuckiej, która się przebudziła, wdzierając tym samym w szeregi Zastalu niepokój. W 25. minucie zza linii 6,25 nie spudłował Rafał Glapiński, i z jedenastu punktów zaliczki zielonogórzan, zrobiły się już tylko cztery "oczka" (51:55). Podopieczni Dariusza Kaszowskiego wrócili do gry, a przyjezdni wiedzieli, że będzie ciężko. I faktycznie tak było.

Ekipa z Łańcuta walczyła o życie, gdyż miejsce w czołowej "ósemce", dałoby jej pewne utrzymanie się w pierwszej lidze. Zastal z kolei nie mógł pozwolić sobie na kolejną porażkę, więc oba teamy były zdeterminowane. W ostatniej kwarcie oczywiście nie obyło się bez nerwów. Po trzech celnych rzutach osobistych Mateusza Nitsche, wynik brzmiał 64:66. Przy takim stanie punktowym, triumf leżał w zasięgu obu zespołów. W 37. minucie, rezultat wciąż był na styku (71:74), ale Zastal zdołał jakoś odskoczyć Sokołowi. Na 90. sekund przed końcem tej konfrontacji, za trzy trafił rozgrwyjący kapitalne spotkanie Marcin Flieger, a po chwili zielonogórzanie zdobyli kolejne punkty po przechwycie. Te akcje, graczom trenera Herkta dały prowadzenie 82:74. Gospodarze po tym ciosie już się nie podnieśli, a mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 76:86.

PTG Sokół Łańcut - Intermarche Zastal Zielona Góra 76:86 (18:21, 16:22, 24:20, 18:23)

PTG Sokół: Glapiński 15, Dubiel 12, Nitsche 11, Fortuna 11, Pisarczyk 10, Chromicz 10, Sowa 7, Szurlej 0, Strzelecki 0.

Intermarche Zastal: Flieger 30, Chodkiewicz 12, Jarmakowicz 11, Wojdyła 10, Rajewicz 8, Kukiełka 7, Raczyński 5, Kalinowski 3, Busz 0, Kus 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×